To sprzeciw rządu Matteo Renziego zadecydował o tym, że sankcje na Rosję nie zostaną automatycznie przedłużone.

Sankcje Unii Europejskiej przeciwko Rosji wygasają 31 grudnia. Gdyby żaden rząd nie zgłosił zastrzeżeń, zostałyby przedłużone automatycznie o pół roku. Nie zostaną.

Decyzja o przedłużeniu sankcji nałożonych za aneksję Krymu i interwencję w Donbasie miała zapaść podczas spotkania ambasadorów UE, jednak Włosi zapowiedzieli, że na automatyczne przedłużenie sankcji się nie zgadzają.

Rzym zażądał debaty, która ma odpowiedzieć na pytanie, czy sankcje są nadal potrzebne. W rezultacie podczas dzisiejszego spotkania sankcje nie były dyskutowane. Luksemburg, który przewodniczy Unii, musi teraz zdecydować, czy debata o sankcjach odbędzie się w poniedziałek podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych UE, czy podczas unijnego szczytu w przyszłym tygodniu.

Włochy i Rosję łączą bliskie stosunki. Premier Matteo Renzi odwiedził Władimira Putina w Moskwie kilka dni po tym, jak pod murami Kremla zamordowano opozycjonistę Borysa Niemcowa. Sympatii do Rosji nie ukrywała także Federica Mogherini, obecnie szefowa unijnej dyplomacji, której rzeczniczka jest żoną lobbysty pracującego m.in. dla Gazpromu. Z przyjaźni z Władimirem Putinem słynie także były premier Silvio Berlusconi, który we wrześniu odwiedził okupowany przez Rosję Krym.

 

KJ/rp.pl/ „GPC”