"Informacja o finansowaniu Kongresu Liberalno-Demokratycznego Donalda Tuska z pieniędzy niemieckiej CDU to nie jest jedyny sygnał świadczący o wpływie niemieckich pieniędzy na polską politykę. Władysław Bartoszewski, będąc szefem MSZ-etu w rządzie Jerzego Buzka, dostał 132 tys. marek z niemieckiej fundacji" - piszą Pereira i Marosz.

Dziennikarze powołują się na najnowszą książkę Pawła Piskorskiego pt. „Między nami liberałami”, w której ujawnia się, że że KLD był w tym czasie finansowany przez niemieckich chadeków. "Transakcjami tymi mieli się zajmować ówczesny szef rządu i jeden z liderów KLD Jan Krzysztof Bielecki (dziś pracuje w Kancelarii Premiera Tuska) i lider CDU kanclerz Helmut Kohl".

Ale nie tylko KLD było finansowane przez niemieckie marki/euro. Okazuje się, że Władysław Bartoszewski "od 2007 r. sprawujący funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Premiera do spraw dialogu międzynarodowego, od lipca 2000 r. do października 2001 r. pełnił urząd ministra spraw zagranicznych" otrzymał z niemieckiej fundacji Roberta Boscha aż 132 tysiące marek " za rolę, jaką odgrywa w kształtowaniu stosunków polsko-niemieckich". O tym "Gazeta Polska" pisała już w 2009 roku. Łącząc owe fakty z tym, co publikuje Piskorski w swojej najnowszej książce, ma się wrażenie, że otoczenie DOnalda Tuska powstało za niemieckie fundusze. A to oznacza...

mod/Gazeta Polska Codziennie