W wieku 76 lat zmarł Władimir Bukowski, dysydent, wspaniała postać rosyjskiej opozycji. Przypominamy fragment wywiadu, jakiego udzielił w 2014 roku portalowi Fronda.pl

***

Gabriel Kayzer: Niektórzy uważają, że Putin jest szaleńcem i jest w stanie użyć bomby atomowej przeciwko Polsce i zniszczyć za jej pomocą Warszawę. Czy to możliwy scenariusz?

Władimir Bukowski: Putin chce żeby Europa bała się go i myślała, że jest do tego zdolny. Zapewniam jednak, że Putin nie jest szalony. Nie rozpęta wojny nuklearnej. Posiadanie bomby nuklearnej, to jest tylko straszak. Nikt nie używa broni nuklearnej, tak samo zresztą, jak nie używa broni chemicznej, czy broni biologicznej. One nie są do użycia. One są do straszenia. Nigdy bowiem nie można przewidzieć kierunku wiatru. Zanieczyszczone chmury zawsze mogą znaleźć się nad tym państwem, które użyło owej broni. Choćby dlatego Putin tego nie zrobi. Putin tak, jak Hitler bazuje na zachodniej słabości i gotowości pójścia za wszelką cenę na różne ustępstwa, kompromisy i układy. W demokracji zawieranie kompromisów jest oczywiście czymś normalnym. Dla dyktatorów jednak, a zwłaszcza dla dyktatora – kagiebisty, jakim jest Putin nie jest to możliwe. On nie zawiera bowiem kompromisów. On wykorzystuje kompromisy, aby przeć dalej. Wie, że rosyjska broń nuklearna jest niesprawna. Wie także, że sprzęt wojskowy, którym dysponuje nie był dawno używany i rosyjska armia jest wciąż niegotowa do realnej konfrontacji na polu bitwy. Próbuje jednak zamydlić wszystkim oczy. Bazuje na technikach psychologicznych i socjologicznych. Stosuje taktykę balansowania na krawędzi wojny. Nigdy jednak nie przekracza owej granicy. Jest w tym bardzo dobry. Był szkolony w zwodzeniu innych ludzi. Jest w końcu człowiekiem KGB.

Putin jest więc silny słabością Unii Europejskiej i NATO?

Tak, dokładnie tak.

Czy Polska może liczyć na realną pomoc NATO lub wsparcie Unii Europejskiej, gdyby zaatakowała ją Rosja ?

Nie, w takiej sytuacji nie będziecie mogli liczyć na nikogo. NATO daje wam złudne poczucie bezpieczeństwa, które jest zresztą wykreowane przez Rosjan. Musicie polegać tylko na sobie. Posiadacie armie. Nie jest ona tak duża, jak być powinna, ale to ciągle armia.

Czy Polska uczyniła wszystko co mogła, aby pomóc Ukrainie w konflikcie z Rosją?

Nie, nie wszystko. W niektórych kwestiach oczywiście wsparliście ją i nadal to robicie. Musicie jej jednak pomagać jej tak, jak tylko możecie. Dla was lepiej jest bowiem mieć wojnę na Ukrainie, niż u siebie, w Polsce. Pomagając Ukrainie bronicie samych siebie. Jeżeli nie będziecie tego robić, to prędzej, czy później wojna może dotrzeć także do was. Powinniście więc dostarczyć Ukraińcom broń, technologię oraz surowce energetyczne. Wszystko, co tylko może się im przydać w konfrontacji z Rosją. Ich walka jest bowiem waszą walką.

W ostatnim czasie wyraźnie uaktywniła się w Polsce rosyjska V kolumna. Niektórzy polscy dziennikarze i politycy powtarzają także za rosyjską propagandą, że walczący z Rosjanami w Donbasie Ukraińcy, to faszyści i banderowcy. Co Pan o tym sądzi ?

Polacy, którzy powtarzają rosyjską propagandę są dla mnie co najmniej podejrzani. Nie ufam nikomu, kto żył za czasów ZSRS i dziś nie rozumie działań Putina. Polacy bowiem, jak żaden inny naród doświadczyli moskiewskiej dyktatury. Wiedzą o Rosji wszystko. Putin jest zaś typowym sowieckim aparatczykiem i kagiebistą. Powtarzanie zaś w obecnym czasie rosyjskiej propagandy jest tak głupie, że aż trudno mi uwierzyć, aby stała za tym jedynie głupota tych ludzi. To musi być coś innego niż głupota. Oni muszą mieć w tym jakiś interes.

Część skrajnej prawicy w Polsce, ale także w Europie twierdzi jednak, że Putin jest obrońcą chrześcijaństwa. Co Pan sądzi o takim przedstawianiu Putina?

(Śmiech) To mi się podoba. Obrona chrześcijaństwa poprzez mordowanie tysięcy ludzi. To jest chrześcijaństwo Putina. (Śmiech) On jest politykiem, który tym właśnie gra. Widzi, że bycie niepoprawnym politycznie jest popularne i może w związku z tym liczyć na poparcie wielu Rosjan oraz niektórych środowisk na Zachodzie. To jednak tylko jego gra. Putin gra chrześcijaństwem.

Wiktor Orban próbuje znaleźć własną drogę w Unii Europejskiej. Ostatnio dokonał zbliżenia z Rosją i Putinem. Co Pan sądzi o obranej przez niego drodze?

To jest duży problem. On próbuje robić to, co robił kiedyś Charles De Gaulle, który prowadził pewną grę ze Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Sowieckim. Nie podoba mi się to. Podczas takiego manewrowania łatwo bowiem stracić kontrolę, zwłaszcza, że w porównaniu z Francją Węgry są małym państwem. Jeżeli dalej będą więc grały z Rosją w tą dziwną i niebezpieczną grę, to któregoś dnia mogą stracić niepodległość. Wiktor nie powinien tak czynić. Wiem jednak, co on czuje. Widzi, że Unia Europejska jest wrogiem i kalkuluje, iż wróg jego wroga może być jego sprzymierzeńcem. To błąd. Wróg mojego wroga może być bowiem krokodylem. Z krokodylem zaś lepiej nie zawierać przyjaźni.

Być może polityka Orbana jest spowodowana tym, że nie ma partnera w innym dużym europejskim państwie, takim, jak na przykład Polska?

To bardzo prawdopodobne. Myślę jednak, że Orban wycofa się z gry z Rosją.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że Unia Europejska powstała w porozumieniu między komunistami z ZSRS a reprezentantami zachodniej socjaldemokracji.

Tak, teraz widać to zresztą jeszcze wyraźniej. Unia Europejska wywiera bowiem obecnie silną presję na Ukrainę, aby ta wbrew swoim interesom porozumiała się z Rosją. Ideologia na której oparta jest Unia Europejska składa się zaś z socjalizmu pomieszanego z poprawnością polityczną i filozofią Herberta Marcusego. W niektórych państwach nie może to być jednak popularne, gdyż ludzie dostrzegają marksistowską bazę tej ideologii.

Czy Polska jest w stanie zmienić oblicze Unii Europejskiej?

Nie, nie możecie zmienić Unii Europejskiej. Popełniliście duży błąd dołączając do niej. Nigdy nie powinniście tego robić.

Czy widzi Pan w takim razie alternatywę dla Polski. Czy taką alternatywą mógłby być związek państw Europy Środkowo - Wschodniej?

Tak, można byłoby powołać taką Unię Środkowoeuropejską. Jest na czym bazować. Już przecież istnieje coś takiego, jak Grupa Wyszehradzka. Niestety dziś ona prawie nic nie znaczy. Unię Europejską można rozmontować zaś tylko działając wspólnie i w porozumieniu. Jedno państwo nie jest w stanie tego dokonać. Współpraca ta powinna bazować na budowaniu wspólnego systemu obrony i kooperacji gospodarczej w opozycji do Unii Europejskiej. Po 1989 roku straciliście ku temu doskonałą okazję. Wciąż jednak jest to możliwe. Polska musi jednak wyciągnąć rękę do państw bałtyckich oraz Ukrainy i nie powinna oglądać się na Niemcy. Powinna zignorować Berlin. Nawet bowiem jeżeli Polska znajdzie się poza Unią, to i tak dalej będzie mogła utrzymywać wymianę handlową z Niemcami i innymi państwami, które w niej pozostaną.

 Zawsze musi być jednak pewne spoiwo, element łączący. Czy może się nim stać chrześcijaństwo?

Trudno powiedzieć. Na pewno takim spoiwem będzie wspólny wróg. To zazwyczaj wystarcza.

A gdy zabraknie tego wroga?

Putin będzie problemem jeszcze przez jakieś 10 lat. Potem ten problem zniknie. Jeżeli mówimy więc o długim okresie, to potrzebna jest pewna idea, która może powstać w trakcie budowania wspólnoty przeciwko Putinowi.

Czy za Pana życia Rosja stanie się więc państwem demokratycznym?

Nie, na pewno nie. Gdy do tego dojdzie, już dawno nie będę żył. Nie mogę wskazać dokładnie kiedy Rosja będzie państwem demokratycznym, ale na pewno będziemy musieli poczekać co najmniej 30-40 lat. Nie będę żył tak długo.

rozmowa opublikowana pierwotnie na portalu Fronda.pl w październiku 2014