"Decyzja Hanny Gronkiewicz-Waltz wpłynęła do nas na dwie minuty przed ustawowym terminem, w którym można było marsz rozwiązać. Widać, że chciano tutaj maksymalnie ograniczyć możliwość działania" - mówił Witold Tumanowicz wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.

W trakcie krótkiego wywiadu dla DoRzeczy.pl Tumanowicz opowiadał o szczegółach, w jaki sposób decyzja o blokadzie marszu wpłynęła do organizatorów.

"Ta decyzja wpłynęła do nas na dwie minuty przed ustawowym terminem, w którym można jeszcze było marsz rozwiązać. Termin ten jest 96 h przed początkiem planowanego zgromadzenia, a decyzja wpłynęła do nas mailowo dwie minuty przed 14. Widać, że chciano tutaj maksymalnie ograniczyć możliwość działania. Natomiast my także mamy ustawowy termin, aby od tej decyzji się odwołać. A Marsz Niepodległości przejdzie nawet, jeśli miałby być zgromadzeniem spontanicznym, ponieważ prawo o zgromadzeniach przewiduje taką możliwość i nawet jeśli ktoś będzie twierdził, że to nie jest zgromadzenie spontaniczne, to ja zapewniam, że ze względu na decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz przyjdzie spontanicznie, nawet więcej niż by przyszło normalnie" - mówił Tumanowicz.

Przedstawiciel organizatorów Marszu Niepodległości starał się wytłumaczyć decyzję Hanny Gronkiewicz-Walt patrząc w polityczną przyłość, po odejściu z fotela prezydenta miasta.

"Szkoda, że postanowiła wykorzystać Święto Niepodległości do tego, aby ugrać parę punktów poparcia dla swojego środowiska politycznego, bo chyba tylko taka jest w tym wypadku motywacja. 11 listopada, 100-lecie niepodległości nie powinno być czasem na budowanie kapitału politycznego. To czas, żeby świętować dumę z odzyskania niepodległości" - skomentował.

"Dlatego tym bardziej zapraszam Polaków do tego, aby uczestniczyli w Marszu Niepodległości, bo nie może by tak, aby ktokolwiek zakazywał Polakom świętowania dumy z odzyskania niepodległości. Szczególnie na 100-lecie" - podsumował Tumanowicz.

mor/DoRzeczy.pl/Fronda.pl