Minister Witold Waszczykowski w porannym wywiadzie dla RMF FM powiedział, że Polska nadawać będzie na Białoruś nie Biełsat, a TVP Polonię, a na uwagę prowadzącego wywiad Roberta Mazurka, że większość Białorusinów nie zna polskiego odparł, z właściwym sobie wdziękiem i wyczuciem: „a nauczą się”. Ja rozumiem i nawet popieram (bo szkodzi Rosji) imperialną butę w wykonaniu ministra Siergieja Ławrowa, bo Rosja tak jakby dłużej i historycznie mniej odlegle była imperium. Imperialna buta w wykonaniu ministra Waszyczykowskiego to tymczasem jedynie żałosny ersatz imperialnej buty (czyli sama buta, bez elementu imperialnego).

Inna sprawa, że obrońcy Biełsatu, gdy nieśmiało zauważyć, że ca. 85 do 90% Białorusinów na co dzień mówi po rosyjsku i może warto, by Biełsat nadawał również w tym języku (bo jak rozumiem naszym zadaniem jest przeciąganie na stronę Zachodu nie tych Białorusinów, którzy i tak są po naszej stronie, ale tych, którzy się wahają lub są prorosyjscy, czyli statystycznie częściej tych, którzy mówią po rosyjsku) z oburzenia aż się trzęsą. Toż to świętokradztwo. Liczy się bowiem racja, zasady, a nie jakieś tam logiczne wnioskowanie. Skądinąd strona internetowa naszej ambasady jest wyłącznie po białorusku i po polsku (a już taka np. niemiecka, czy litewska również po rosyjsku). Po co mamy mieć stronę internetową ambasady w języku, którym mówi większość danego narodu?

Niestety nie wierzę w trwałe, realne zbliżenie z Mińskiem. Nie jest ono otóż możliwe tak długo, jak zamiast ludzi myślących realnie w Warszawie będą spierać się dwa mesjanizmy i dwa obozy „besserwisserów”, które różni wszystko, a łączy jedno. I jeden i drugi wie lepiej od Białorusinów co mają myśleć i po jakiemu. Dyplomacja to tymczasem tyle, co przyjęcie do wiadomości tego, co jest i próba realizacji naszych interesów w istniejących, a nie wymarzonych realiach. Jak te realia zaś nam nie odpowiadają to sztuka dyplomacji polega na tym, by je zmieniać (ale zmieniać, a nie bez końca deklarować, jak bardzo chcemy je zmieniać). Dyplomacja to zadanie dla ludzi na serio, a nie ludzi chcących prowadzić tę czy inną misję na „Kresach” (i z litości postawię tu kropkę, choć aż chciałoby się poznęcać nad tym jak to słowo jest odbierane za Bugiem).

Nic z tego wszystkiego Drodzy Państwo nie wyjdzie. Zbyt wzniośli na funkcjonowanie w realu jesteśmy. 25 lat polityki wschodniej przegraliśmy i kolejne rozdania też przegramy. Aż przyjdzie Iwan, zbuduje bazy wojskowe, a my będziemy się – jakżeż po polsku – sadzić, że co prawda nic nam nie wyszło, aleśmy rację mieli.

Witold Jurasz

źródło: facebook