Ciekawostka kadrowa z MSZ. Otóż okazuje się, że wiceminister Konrad Szymański, który odpowiada za relacje RP z Unią Europejską nie odpowiada za relacje z państwami Unii Europejskiej. Relacje bilateralne podlegają bowiem wiceministrowi Markowi Ziółkowskiemu, który do dzisiaj odpowiadał również za politykę wschodnią i politykę bezpieczeństwa.

Tak szeroki zakres obowiązków powodował, że nie miał już czasu zajmować się relacjami z państwami europejskimi. Innymi słowy nasi europejscy partnerzy mieli za partnera wiceministra, który odpowiadał za UE ale już nie za relacje z nimi i wiceministra, który odpowiadał za relacje z nimi, ale się nimi nie zajmował. Przyczyną takiego stanu rzeczy był fakt, że minister Witold Waszczykowski nie lubi i jak tylko może podkopuje pozycję swojego zastępcy Konrada Szymańskiego i dlatego to, co powinno wchodzić w zakres jego obowiązków powierzył innemu wiceministrowi (który dla odmiany Europą nigdy się zajmował, ale którego minister - w przeciwieństwie do Konrada Szymańskiego - lubi (ale za to nie ceni)).

Ministra Szymańskiego minister Waszczykowski bowiem ceni. I dokładnie dlatego utrudnia mu pracę. Dzisiaj jednak nastąpiła sanacja powyższego stanu rzeczy i za politykę amerykańską odpowiadać będzie nowy wiceminister Robert Grey. Podobno p. Grey nie jest obywatelem USA (podobno, bo nikt go nie zna, a obdzwoniłem - proszę mi wierzyć - niemal całe środowisko eksperckie w Warszawie), ale i tak nie mogę zrozumieć jak to możliwe, że ktoś, kto do Polski przyjechał w 2010 r. ma odpowiadać za tak kluczowy kierunek naszej polityki. Dla jasności - za Radosława Sikorskiego nominacje kadrowe w MSZ były również wielce... inspirujące (Brytyjczycy w takich momentach cedzą "interesting indeed") i wiceministrami również zostawali ludzie zupełnie nikomu nie znani, ale ja naiwnie myślałem, że miało być inaczej, a nie tak samo.

Dla jasności - sanacja, o której pisałem powyżej dot. odciążenia wiceministra Ziółkowskiego. Wiceminister Szymański nadal nie odpowiada za relacje dwustronne z państwami UE. Dodajmy, że minister Ziółkowski i minister Szymański często mówią naszym partnerom sprzeczne rzeczy (bo jeden się zna, ale nie odpowiada, a drugi odpowiada, ale się nie zajmuje), co prowadzi do sytuacji, gdy ambasadorowie RP akredytowani w państwach UE pytani są w MSZ państw UE o to jakie koniec końców jest polskie stanowisko w tej, czy innej sprawie. Ambasadorowie nie dostają jednak wytycznych, więc mówią to, co im się wydaje, że jest naszym stanowiskiem. Tak plus - minus. Na czuja.

Witold Jurasz

źródło:  facebook