Słowa kanclerz Angeli Merkel, że istotą mińskich porozumień jest przeprowadzenie wolnych wyborów w obwodach Donieckim i Ługańskim, wielu Ukraińców może uznać za pomieszanie pojęć. Jakie wybory, jeżeli jest wojna ? I nie zwykła wojna, ale wojna w połączeniu z okupacją. Czy sprawą najważniejszą nie jest wyrzucenie okupantów z naszego terytorium? 

Ale sens demokracji leży w dialogu i procedurach. I zgodnie z tym sensem Angela Merkel mówi właśnie o tym – o konieczności przerwania okupacji i wojny. Czy normalne wybory są możliwe w obecności wojsk okupacyjnych? Czy można oczekiwać, że obywatele swobodnie wyrażą swoją wolę, gdy na plecach czują lufę automatu? Czy można mówić o wolnych wyborach i referendum w warunkach braku jakiejkolwiek konkurencji informacyjnej, gdy wszystkie wiadomości czerpie się z jednego, jedynego, kłamliwego źródła? A nawet jeżeli to źródło nie jest zatrute, to człowiek ma prawo porównywać różne punkty widzenia. 

Czy mamy uwierzyć, że na Krymie, po jego zajęciu odbyło się prawdziwe referendum i wybory? Oczywiście, że nie. I nawet nie chodzi o nastroje mieszkańców półwyspu, wśród których było niemało zwolenników separatyzmu. Ważne, aby przed jakimkolwiek głosowaniem – nawet dalekim od konstytucyjnych norm Ukrainy, wszyscy na terytorium Krymu mieli prawo wiedzieć, jakie będą konsekwencje ich decyzji. 

Co się stanie, jeżeli Krym dołączy do Rosji – i co będzie jeżeli zostanie przy Ukrainie. Katalonia przeprowadziła głosowanie sprzeczne z hiszpańską konstytucją, i teraz przynajmniej Madryt może ocenić nastroje jej mieszkańców. A co możemy oceniać my? Wielkość zwiezionego na Krym uzbrojenia? Bandytów Aksonowa? Co do tego ma referendum? Wybory?

W Donbasie – to samo. Przedstawiciele stworzonych przez rosyjskie specsłużby „ludowych republik” uczestniczą w mińskich rozmowach na zasadzie prawa siły, maskując rosyjską okupację, a nie dlatego, że naprawdę reprezentują mieszkańców Donbasu. Nikogo nie reprezentują prócz Putina. A żeby naprawdę wiedzieć, co rzeczywiście myślą mieszkańcy zrujnowanej przez rosyjskich okupantów ziemi, potrzebne są uczciwe wybory. Wybory będące rezultatem przerwania okupacji i przywrócenia rządów prawa. 

Nie myślę, żeby w tych wyborach wygrali ludzie, którzy mnie się spodobają. Ale ostatecznie ci ludzie będą odpowiadali przed swoimi współobywatelami, a nie przed kuratorami z Łubianki. Będą widzieć rezultaty swoich działań, a nie myśleć, że Rosja wprowadzi wojska, da pieniądze i wszystko od razu będzie dobrze. Rosja już wprowadziła wojska. Rosja już dała pieniądze. I wszyscy w Donbasie już zrozumieli jakie to wspaniałe. Nawet na Krymie wielu zaczyna rozumieć – a ten proces trzeźwienia dopiero się zaczyna i osiągnie swój punkt kulminacyjny w trakcie postępowania rosyjskiego kryzysu.

Jest dla nas ważne, żeby temu otrzeźwieniu towarzyszyły uczciwe wybory. Żeby miejscowi deputowani trzeźwieli razem ze swymi wyborcami. Ważne, żebyśmy razem pozbyli się okupantów, ich rozkazów i szaleństwa i razem wznieśli barierę przeciwko złu. Nie barierę która będzie chroniła nas przed Donbasem i Krymem, ale barierę która uchroni Donbas i Krym od Putina.
I jeżeli wywalczymy uczciwe wybory – to w końcu do tego dojdzie. 

Witalij Pornikow

http://rus.newsru.ua/columnists/10Feb2015/zachemvibory.html