W jednym z filmów serii Bonda, Jutro nie umiera nigdy, Pierce Brosnan jako agent JKM musi się zmierzyć z demonicznym medialnym potentatem Elliotem Carverem. Carver tworzy gigantyczną, nowoczesną maszynę medialnej dezinformacji, dzięki której posługując się najnowszymi technicznymi zdobyczami digitalnej ery kreuje wydarzenia wpływając na losy państw i ludzi. Jego głównym celem jest wywołanie wojny między Wielką Brytanią i Chinami, która zdezorganizuje światowy ład.

Ten film warto jest dzisiaj przywołać, nie tylko ze względu na pewną koincydencję – film powstał w 1999 roku, a więc kiedy Rosja wkraczała w nową erę Putina. Ważny jest sam problem – do jakiego świata prowadzi nas digitalna rewolucja?

Zachwyt nad tym, jak to nieograniczony dostęp do informacji, niczym nieograniczona możliwość jej multiplikowania, przenoszenia, konfigurowania i zapamiętywania zmieni nasze życie na lepsze, wzmacniając świat zachodnich wartości i propagując je na całym świecie, zawsze trąciły irytującą naiwnością. Zachód wymyślił internet i doprowadzając do digitalnej rewolucji wyzwolił możliwości i siły, które przerosły wszelkie oczekiwania. Dla większości ludzi Zachodu internet i informacja stały się po prostu rozrywką i konsumpcją. Szybko spostrzeżono, że zmieniają one ekonomię, życie społeczne, politykę i kulturę otwierając je na nowe zagrożenia.

Czy nowe możliwości skoncentrowane w jednym ręku zamiast wolności nie przyniosą nam zniewolenia i pełnej kontroli? Czy nowy lepszy świat nie jest światem Orwella?

Globalny terroryzm, niekontrolowane gromadzenie danych przez firmy i państwa, digitalizacja transakcji finansowych doprowadziły do nowych niebezpiecznych zjawisk, które radykalnie zmieniły nasz wcześniejszy sposób życia i uczyniły świat mniej bezpiecznym i przewidywalnym – dokładnie wbrew pierwotnym oczekiwaniom.

Pierwszym poważnym ostrzeżeniem był rok 2008 i kryzys finansowy. Digitalna rewolucja nie tylko zglobalizowała świat finansów, ale pozwoliła na kreatywne multyplikowanie, konfigurowanie, manipulowanie transakcjami finansowymi w czasie rzeczywistym na niewyobrażalną skalę. Okazało się, że w tym nowym, lepszym świecie wiodącą siłą stała się ludzka chciwość.

Dzisiaj jesteśmy skonfrontowani z nowym niebezpieczeństwem digitalnej ery, które zmieni na trwałe nasze wcześniejsze, naiwne podejście do digitalnej rewolucji. Rosja, jak widać, od dawna konsekwentnie budowała nowe środki prowadzenia wojny informacyjnej na skalę totalną przy użyciu najnowszych technik: portale społecznościowe, atak cybernetyczny, media. Putin pokazał podczas aneksji Krymu a teraz podczas interwencji na wschodniej Ukrainie, że nowe środki przekazu połączone z groźbą użycia na większą skalę środków militarnych są potężną bronią zniszczenia przeciwnika i siłowej zmiany istniejącej dotąd rzeczywistości. Eksperci twierdzą, że właśnie dzięki użyciu tych nowych środków dezinformacji, kreowania zdarzeń, manipulacji Rosji udało się zająć Krym praktycznie bez większego militarnego zaangażowania.

Ten nowy typ wojny pokazuje, że w rękach zdeterminowanej autorytarnej władzy nowe środki, jakie dała nam digitalna rewolucja mogą doskonale funkcjonować jako narzędzie zniszczenia równie groźne co czołgi i samoloty. Nowa digitalna broń nie ma tradycyjnego, fizycznego charakteru, nie ma na celu naszej fizycznej eliminacji. Nie chodzi też tylko o prostą dezinformację. Stawką jest coś więcej. Mówimy o broni, której celem jest podważenie i zniszczenie TOŻSAMOŚCI przeciwnika zanim zostanie fizycznie zaatakowany. Dlatego jej celem jest nie tylko zdezorientowanie, zmylenie, ale ponad wszystko unicestwienie wartości, których gotowi bylibyśmy bronić za każdą cenę. Pogrążony w kryzysie, dekadencki Zachód, który nie wierzy już w siebie, Zachód rozmemłany i wystraszony nie jest dzisiaj przygotowany do odparcia takiego ataku.

Polacy słusznie mogą więc czuć się dzisiaj zaniepokojeni o przyszłość i myśleć o tym, jak zabezpieczyć się przed nadciągającym zagrożeniem. Putin, jeśli nie potknie się o własne nogi, będzie coraz mocniej próbował wpływać także na naszą sytuację używając wszystkich dostępnych środków – także tych, które stworzyła digitalna rewolucja. Dlatego kupując nowe czołgi, budując system obrony powietrznej czy gazoport, wzmacniając sojusze nie zapominajmy także o nowym typie wojny, jaki Putin prowadzi. Celem ataku może być nie tylko terytorium, ludzie, ekonomiczne interesy, ale przede wszystkim nasza TOŻSAMOŚĆ. Ją także musimy umieć obronić.

Witajcie w nowym lepszym świecie!

Marek A. Cichocki (doktor habilitowany,  Uniwersytet Warszawski, Centrum Europejskie Natolin, redaktor naczelny Teologii Politycznej, były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego).

Tekst pochodzi z portalu Teologia Polityczna