W rozmowie z "SE" Przemysław Wipler odniósł się do wielkich różnic w szacunkach Państwowego Instytutu Geologicznego, które wskazują na to, że zamiast bilionów metrów sześciennych gazu łupkowego, mamy co najwyżej 350 miliardów. - Po prostu PIG na podstawie 22 dokonanych do tej pory odwiertów oszacował ich efektywność, a następnie przemnożył przez szacowaną liczbę złóż w Polsce. Te odwierty to za mało, by stwierdzić coś na temat fragmentu jednego obszaru koncesyjnego, a co dopiero mówić o całym kraju! Przypomnę, że śmiało możemy mówić o tym, że złoża gazu łupkowego pokrywają jedną trzecią Polski, więc na wszelkie ostateczne dane jest zdecydowanie za wcześnie - ocenił poseł PiS. 

 

Zdaniem Wiplera, nawet jeśli złoża będą na poziomie tych 350 miliardów, to jest to dobra wiadomość. - Mamy bowiem udokumentowane do tej pory złoża gazu konwencjonalnego na poziomie 100 mld! Więc tak czy siak będzie to dla nas ogromna korzyść - wyjaśnia poseł. 

 

Wipler nie obawia się, że raport PIG odstarszy firmy, które potencjalnie chciały zainwestować w sektor wydobywczy gazu łupkowego w Polsce. - To są bardzo poważne amerykańskie koncerny, notowane na giełdzie, i zapewniam, że nie łożyłyby kwot rzędu setek milionów złotych w przedsięwzięcie, które okaże się nieopłacalne. Gdyby nie wierzyli w sukces, to po prostu nikt u nich by się na taką inwestycję nie zgodził - ocenia eskpert ds. gazu.

 

eMBe/Se.pl