Bronisław w swoim felietonie opublikowanym na łamach tygodnika "wSieci" mówi jednoznacznie - byli właściciele III RP nie cofną się przed niczym i pójdą na sojusz z każdym, by osiągnąć swoje cele. 

Pisarz i publicysta skomentował tym samym niedawne protesty, jakie miały miejsce 13 grudnia, czyli w datę rocznicy wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Jak pisze Wildstein, ci którzy wyszli wtedy na ulice, ci którzy byli "właścicielami III RP" chcą właśnie nowego stanu wojennego, a wszyscy Polacy powinni im powiedzieć wprost: stop dewastacji Polski. 

Wśród osób i środowisk nawołujących do wypowiedzenia posłuszeństwa legalnie wybranej władzy Wildstein wymienia KOD, PO, Nowoczesną, ale także takie postaci jak Krystyna Janda, czy prezydentów Poznania i Sopotu. 

Wildstein zastanawia się nad ideami, które łączą uczestników protestu z 13 grudnia i dostrzega, że tak naprawdę w większości kwestii występują wśród tych osób fundamentalne różnice, jak między deklarującym przywiązanie do religii i katolicyzmu Lechem Wałęsą i nienawidzącym Kościoła aktorem Krzysztofem Pieczyńskim, albo między byłym działaczem "Solidarności" Władysławem Frasyniukiem i pułkownikiem Muzgułą.

Co więc łączy tych ludzi? Wildstein zauważa roztropnie: 

"Łączy ich nienawiść do PiS. To ma wystarczyć za wszystkie idee oraz uzasadnienia. To dlatego dawni antykomuniści gotowi są popierać przywileje ubeków, a fundamentalni podobno katolicy walczyć o aborcję. Powiedział to wprost jeden z patronów obecnego protestu, Adam Michnik"

Trudno nie zgodzić się z tą obserwacją. Nie dajmy się więc zwariować i nie wierzmy w nieszczere hasła o "obronie wolności". Powiedzmy nie dewastacji Polski!

emde/"wSieci", Fronda.pl