Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Sytuacja międzynarodowa nie wzbudza optymizmu, zwłaszcza jeśli chodzi o działania Rosji, takie jak choćby ściąganie do kraju dzieci urzędników z Europy, Iskandery w obwodzie kaliningradzkim czy pogłoski o budowie schronów przeciwatomowych. To działania obliczone na wystraszenie sąsiednich krajów, czy może to być element bardziej konkretnego planu?

Wiktor Świetlik, publicyta: Opinie eskpertów są podzielone i trudno mi wyrokować jednoznacznie. Sciąganie rodzin może służyć lepszemu "zdyscyplinowaniu" i wiekszej lojalności dyplomatów. Biorąc pod uwagę rotację doradców Putina staje się on coraz większym paranoikiem i coraz mniej ufa swoim.

Niedawno powołał przecież Gwardię Narodową, zapewne także dla ochrony przed buntem wewnętrznym. Niemniej nawet jak to są działania na pokaz, czy mające dyscyplinować otoczenie i straszyć Zachód, to taka sytuacja może błyskawicznie zmienić się w konflikt zbrojny, który może się wymknąć spod kontroli. Mogą zagrać rolę proste procesy ekonomiczne.

Rosja nastawiona jest całkowicie na zbrojenie, nie dba o rozwój społeczny i zrównoważony rozwój gospodarczy, w pewnym momencie nie będzie innego wyjścia jak ten jedyny potencjał zdyskontować, bo we wszystkich innych obszarach będzie zapaść. Chyba jest blisko tego momentu. Putin tworzy państwo niezdolne w dłuższej perspektywie do pokoju. Uważam, że za mojego życia, czyli niemal przez ostatnich 40 lat nigdy nie było tak blisko 3 wojny światowej. 

F: Czy wyniki wyborów w USA będą miały duży wpływ na rozwój konfliktogennych działań Rosji?

Wiktor Świetlik: Nie sądzę, by sam wynik wyborów w USA wpłynął na aktywność Rosji. Oczywiście Rosjanie odbierają masę sygnałów i nie wiadomo, który do nich bardziej przemówi, który ich nastraszy, a który zniechęci. Nie wiadomo też w gruncie rzeczy, który z kandydatów jest bardziej komfortowy dla Putina. Obojgu zarzucano niejasne powiązania z Rosją (Hillary przez fundusz braci Podesta). Myślę jednak, że amerykańska polityka będzie raczej reaktywna, czyli będzie odpowiedzią na działania Putina.

Zarówno Clinton jak i Trump będą musieli na nowo zdefiniować politykę USA wobec Rosji. Trump chyba nie ma o tym większego pojęcia, Hillary firmowała politykę obamowskiego resetu, która wzmocniła Putina i być może skończy się dla świata równie tragicznie, jak niegdyś układy z Hitlerem i Stalinem. 

F: Czy Rosja może się odważyć na konflikt np. wiedząc, że Polska w niektórych kwestiach ma odmienne zdanie niż Niemcy czy Francja i jest krytykowana -  czy to wpływa na obraz bepieczeństwa Polski i jeśli  Rosja miałaby próbować agresywnych działań - czy byłby to atak hybrydowy, konwencjonalny czy też atomowy?

Wiktor Świetlik: Nie przeceniałbym roli osoby Andrzeja Rzeplińskiego dla bezpieczeństwa światowego. W przypadku konfliktu na wielką skalę, a atak na Polskę takim by był, nie będą grały roli drugorzędowe kwestie polityczne. Klucz do naszego bezpieczeństwa jest w Waszyngtonie, a nie w Paryżu, a bardzo niepokojącym momentem jest zamieszanie związane z wyborami prezydenckimi i zmianą władzy w USA.

Z drugiej strony wojnę o tak ogromnej skali musiałyby jednak poprzedzić potężniejsze niż dotychczas i jeszcze bardziej zauważalne ruchy wojsk, moblilizacja. Wojna hybrydowa z Polską, taka jaką widzimy na Ukrainie, raczej nie jest możliwa. Nie mamy mniejszości rosyjskiej, nie mamy innych dużych mniejszości ani konfliktów wewnętrznych, które można by rozgrywać, rząd ma pełnię władzy nad terytorium kraju.

Niestety zarówno atak konwencjonalny, jak i atomowy są możliwe, co potwierdza choćby Richard Schirreff, były zastępca dowódcy sił NATO w Europie. Z tym, że atak atomowy z większym prawdopodobieństwem spowodowałby odpowiedź amerykańską. W przypadku ataku konwencjonalnego obawiam się, że reakcja krajów zachodnich nie musi być wcale skrajnie zdecydowana. 

F: Czy działania militarne, zbrojenia Rosji na dużą skalę, wyniszczające ten kraj mogą zostać wstrzymane i jak ,,z twarzą'' wyszedłby z tego Putin?

Wiktor Świetlik: Szczerze mówiąc jestem pesymistą, co do możliwości zmiany polityki Putina. To charakterystyczne, że o jego pogłębiającym się oderwaniu od rzeczywistości mówią byli współpracownicy, doradcy. Także specjaliści, tacy jak rosyjski politolog Jurij Felsztyński zwracają uwagę na to, że Putin znalazł się na drodze jednokierunkowej.

Już się nie może zatrzymać, jeśli straci władzę to raczej nie wyjdzie z tego z życiem, więc jemu może być już wszystko jedno. Argument o tym, że Putin nie rozpęta piekła, bo ma rozliczne ślubne i nieślubne dzieci na Zachodzie mnie nie przekonuje. Po pierwsze, niewiele im grozi, po drugie trzeba pamiętać, że Stalin pozwolił synowi zginąć w niemieckim obozie koncentracyjnym.

Jedyna nadzieja, że w Rosji dojdzie do jakiegoś buntu społecznego. Że ludzie, także wojskowi, zamiast ginąć w walce o Kijów, Warszawę czy Wilno, zdecydują się zdobyć Kreml. Pozornie Putin cieszy się wielki poparciem, ale w dykaturach tak jest, przypomnę (za dziennikarzem Biełsatu Jakubem Biernatem), że tuż przed egzekucją Nicolae Ceausescu był przekonany, że cieszy się niemal stuprocentowym poparciem Rumunów.

Dziękuję za rozmowę.