Maria Wiernikowska, wieloletnia korespondentka wojenna i reporterka udzieliła wywiadu tygodnikowi "Wprost". W rozmowie stawia tezę, że dziennikarstwo staje się zbędne i- jak przyznaje- od kilku lat kibicuje Prawu i Sprawiedliwości.
Przynajmniej "do pierwszej skuchy", ale tej, w jej ocenie, jeszcze nie było.
Wiernikowska opowiada m.in. o swojej sympatii do prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. W jej opinii, zaletą lidera Prawa i Sprawiedliwości jest jego poczucie humoru. "Taki zakapior"- żartuje. Opisuje również sytuację, w której Kaczyński "pokazał, że dziennikarzom nie wszystko wolno".
"Poszłam spytać, czy jest gejem. Wyrzucił mnie."- mówi reporterka w rozmowie z "Wprost". Maria Wiernikowska odniosła się również do słów Jarosława Kaczyńskiego, wypowiedzianych pod adresem opozycji podczas burzliwej debaty nad reformą sądownictwa autorstwa PiS.
"Trzeba mieć jaja, żeby się zachować jak on z tymi "zdradzieckimi mordami"- oceniła rozmówczyni tygodnika. Wiernikowska była pytana również o ocenę lipcowych manifestacji przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości. Jak twierdzi, sama na sądownictwie się nie zna i dziwi ją, że nagle wszyscy zaczęli być specjalistami w tej dziedzinie.
"Z podziwem patrzyłam na całą tę grę. Na ten blitzkrieg, który przeprowadził Kaczyński z kolegami. Bo mnie skuteczność w działaniu imponuje"- stwierdziła.
Korespondentka wojenna patrzy z nadzieją na zmiany w naszym kraju. Jak podkreśla, w bardzo wielu posunięciach rząd PiS odpowiada jej "tak zwanej lewicowej wrażliwości", z kolei jego przeciwnicy uprawiają propagandę klęski.
"Rząd zagraża interesom wielu ludzi, którym wygodniej jest stać w cieniu (...). Szkoda tylko, że PiS jest w gorszej sytuacji, bo ma słabszą prasę i nieudolną telewizję"- ocenia.
yenn/wprost.pl, onet.pl, Fronda.pl