System bezpieczeństwa polskiego Sejmu ma składać się m.in.  z "inteligentnych kamer", "ma automatycznie śledzić osoby wkraczające w "nieprzeznaczone do tego" miejsca oraz wykrywać przedmioty pozostawione bez opieki.

Ile kosztuje ta zabawa w Wielkiego Brata? "Rzeczpospolita" ujawnia, że chodzi o kilka milionów złotych oraz inwestycja ma być gotowa w przeciągu dwóch lat.

Opozycja parlamentarna jest bardzo sceptyczna wobec pomysłu monitoringu polskiego Sejmu. Były wiceminister MSWiA, poseł PiS Jarosław Zieliński powiedział "Rz", iż zmiany dotyczące bezpieczeństwa powinny być konsultowane z kierownictwami parlamentarnych klubów. Zieliński nie ma informacji, by takie konsultacje się odbyły. - Musimy mieć pewność, że system będzie służyć bezpieczeństwu, a nie zbieraniu haków na posłów – skomentował w "Rz" poseł PiS.

A nas bardziej interesuje, po co w ogóle taki system wdrażać i przeznaczać na niego kilka milionów złotych? Nawet Westminister nie ma takiego zabezpieczenia. Pytanie: Kto naprawdę chciałby zaatakować polski Sejm? Po co?

sm/Rzeczpospolita