David Cameron za wszelką cenę chce wdrożyć swój plan pozbycia się ze swojej wyspy...imigrantów. Według jego propozycji, rząd brytyjski ma mieć prawo regulować ilością obcokrajowców zamierzających na dłuższy okres przyjechać do Wielkiej Brytanii. Ma to dotyczyć głównie imigrantów z biedniejszych regionów Europy - ci, których krajowe gospodarki miałyby zbliżony poziom rozwoju do gospodarek państw, do których się wybierają, nie byliby poddawani takim obostrzeniom. - W tym momencie nie tylko dla Merkel żarty się kończą - ocenia niemiecki tygodnik, dodając, że zdaniem Berlina swoboda przemieszczania się stanowi "DNA europejskiej integracji". 

Jednak postulaty Camerona spotykają się z mocną krytyką. Unijny komisarz ds. pracy Laszlo Andor uznał brytyjskie plany za "nielegalne" i zaznaczył, że "żaden inny kraj UE ich nie poprze".

Natomiast "Der Spiegel" zauważa, "że to zwrot o 180 stopni w relacjach Merkel-Cameron. Do tej pory Berlin solidaryzował się z Londynem m.in. gdy ten zgłaszał zastrzeżenia wobec nominacji Jean-Claude'a Junckera na szefa Komisji Europejskiej". Tygodnik przywołuje również wrażenia z ostatniej wizyty szefa parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norberta Roettgena w Wielkiej Brytanii - miał on stwierdzić, że jest "przerażony skalą wpływu" eurosceptyków, którzy "dominują polityczną dyskusję".

Na koniec "Der Spiegel" postuluje czarny scenariusz: Cameron nie zmieni swojej polityki odnośnie imigrantów i po prostu Wielka Brytania opuści Unię Europejską.

mark/Der Spiegel/Wprost.pl