Opozycja wciąż przekonuje o zagrożeniu odebrania Polsce unijnych dotacji za rzekome łamanie praworządności. Zdaje się być o tym przekonana również dziennikarka TVN24 Katarzyna Kolenda-Zaleska, która w programie „Fakty po Faktach” przyjęła zakład z wiceministrem spraw zagranicznych Pawłem Jabłońskim o to, że Polska nie straci ani jednego eurocenta ze względu na mechanizm praworządności. Stawką jest 10 tys. zł.

Wczoraj zakończył się szczyt UE, na którym ustalono kształt unijnego budżetu na kolejne siedem lat i Funduszu Odbudowy Gospodarczej. Polska odniosła podwójny sukces, ponieważ nie tylko stała się największym beneficjentem unijnych środków, ale udało się też oddalić groźby powiązania funduszu z oceną praworządności. W ostatecznym porozumieniu podkreślono jedynie, że interesy finansowe UE są chronione zgodnie z ogólnymi zasadami zawartymi w Traktatach Unii.

- „Chcieliśmy rozwodnić ten absurdalny, arbitralny, polityczny mechanizm. I to się udało. Bo to tak naprawdę nie chodzi o praworządność, chodzi o narzędzie politycznego szantażu” – wyjaśnił Paweł Jabłoński w „Faktach po Faktach”.

Polityk zaproponował nawet prowadzącej rozmowę dziennikarce zakład:

- „Możemy zrobić zakład - jestem absolutnie przekonany, że Polska nie straci jednego eurocenta w ciągu najbliższych siedmiu lat z tytułu mechanizmu tak zwanej praworządności. Przyjmijmy jakąś stawkę - stawiam 10 tysięcy złotych na wpłatę na dowolny cel charytatywny, wskazany przez panią. Jeżeli pani redaktor przegra, to ja wskażę taki cel charytatywny” – powiedział.

Katarzyna Kolenda-Zaleska zakład zdecydowała się przyjąć.

kak/TVN24, gazeta.pl