Słowo napisane i wypowiedziane

Jest pewna istotna różnica pomiędzy słowem napisanym i słowem wypowiedzianym. Słowo napisane jest w pewnym sensie martwe, ponieważ zostaje na papierze, czy w komputerze i może być przeczytane, ale nie musi. Jest oczywiście dużo trwalsze od słowa mówionego, ponieważ czasem może być przeczytane nawet po wielu wiekach. Jednak pisząc słowo na papierze autor nie wie, kto je przeczyta, nie wie także w pewnym stopniu do kogo je kieruje. Tymczasem słowo wypowiedziane jest słowem żywym, to znaczy wypowiadanym po to, aby je usłyszeć, aby trafiło do czyichś uszu. Jeżeli nikt go nie usłyszy ginie i zostało wypowiedziane na próżno. Jednak słowo może zginąć nawet wtedy kiedy jest słyszane, ponieważ nawet słyszane słowo domaga się tego, aby zwrócić na nie uwagę, aby je zrozumieć. Zdarza się więc, że człowiek słyszy słowo, ale o nie nie dba i choć słuchał, to jednak tak naprawdę go nie usłyszał. Choć trafiło do jego uszu, zostało zapomniane. Słowo prawdziwie usłyszane, to słowo, które się uważa za ważne i czyni się wysiłek, aby je zapamiętać.

Wiara jako dialog z Bogiem

Słowo mówione jest zawsze adresowane do kogoś, mówione do jakiejś osoby i dlatego właśnie wypowiedzenie słowa tworzy osobistą relację. Bóg przemawiając do Abrahama objawia się więc jako osoba, nie martwy przedmiot, bożek, ale Ktoś (LF 8). Tak właśnie się stało w przypadku Abrahama, który usłyszał słowo, które Bóg do niego kierował. Jednak nie wystarczy tylko słuchać słowa i je zapamiętać. Słowo kierowane osobiście domaga się osobistej odpowiedzi. Abraham nie zostałby ojcem wiary, jeżeli by tylko usłyszał i zapamiętał, ale stał się nim dlatego, że Bogu odpowiedział i był Mu posłuszny. Jest to kluczowe ponieważ pokazuje, że wiara jest w istocie formą dialogu pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Jest rozmową, w której Bóg mówi, a człowiek odpowiada. Z takiego rozumienia wiary wypływają trzy rzeczy.

Po pierwsze, nie tylko człowiek słucha Boga, ale także Bóg słucha człowieka. Traktuje z całą powagą jego prośby, modlitwy, nie opuszcza go. Pokazuje to najlepiej dalszy ciąg historii Abrahama. W Księdze Rodzaju mamy jeszcze wielokrotnie możliwość obserwacji rozmów Abrahama z Bogiem i tego, jak Bóg odpowiada na jego prośby.

Po drugie prawdziwa wiara pulsuje życiem. Ciągle się rozwija się zmienia. Jest dla człowieka nieustannym wyzwaniem, podejmowanym każdego dnia. Bóg ciągle człowieka wzywa, ciągle go woła, nieustannie kieruje do niego słowo. Ta żywość wiary oznacza także i to, że dzięki niej możemy poznawać coraz to lepiej nie tylko samego Boga, ale także nas samych, dostrzegając i rozumiejąc, w jaki sposób jesteśmy w stanie Bogu odpowiadać.

Po trzecie przykład Abrahama pokazuje najlepiej, że wiara nie jest tylko ludzkim wymysłem, czymś, co sam sobie stworzył dlatego, że była ona dla niego w pewien sposób przydatna. Początkiem wiary jest zawsze słowo Boże skierowane do człowieka (LF 4).

Odpowiedź Boga

Tutaj dochodzimy do zrozumienia, że wiara jest w istocie odpowiedzią. Jak to zauważył Arystoteles człowiek ze swej natury nie jest doskonały i dlatego nieustannie potrzebuje dopełnienia, czy w języku tego filozofa - aktualizacji. W sferze cielesnej potrzebuje pożywienia, ale także w sferze duchowej jest otwarty na dopełnienie ze strony drugiego. Dlatego właśnie jesteśmy z natury poszukującymi i słuchającymi, „człowiek potrzebuje poznania, potrzebuje prawdy, ponieważ bez niej nie ma oparcia, nie idzie na przód.“ (LF 24) Głos Boga, który zwraca się do człowieka przynosi to dopełnienie w sferze duchowej, przynosi odpowiedź, przynosi prawdę, przynosi oparcie. Co więcej jesteśmy w stanie rozpoznać, że nie jest to odpowiedź ludzka, skrojona tylko na naszą miarę. Właśnie dlatego, że pochodzi ona spoza ludzkiego świata, jest faktycznie odpowiedzią wypełniającą nasze pragnienia i naszą pustkę - jest światłem w ciemnościach naszego życia.

Odpowiedź Boga pośród ludzkich odpowiedzi

Tekst encykliki uwypukla to cytując na samym początku innego filozofa - Friedricha Nietzschego, dla którego wiara była jedynie „iluzją światła, utrudniającą nam, ludziom wolnym, drogę ku przyszłości.“ (LF 2) Wybór tego filozofa, głoszącego „śmierć Boga“ nie jest przypadkowy. To właśnie on był jednym z pierwszych egzystencjalistów, którzy zdali sobie bardzo jasno sprawę z tego, że filozofia przestała w XIX w. odpowiadać na owe odwieczne pytania i trzeba powrócić do takiego myślenia, które pozwoli człowiekowi po prostu odnaleźć drogę w życiu. Dla Nietzschego Bóg stał się intruzem, który przynosi odpowiedzi, nie tylko nieaktualne, ale nawet mylące i ograniczające człowieka. Głoszenie „śmierci Boga“ było w istocie stwierdzeniem, że był On jeszcze jednym wytworem człowieka. Wiara jako odpowiedź została postawiona na jednym poziomie z wszystkimi ludzkimi odpowiedziami - była już tylko jednym z, a nie Jedynym światłem.

Człowiek zmierzający ku pustce

Konsekwencje takiego stanowiska są typowe dla wszystkich przypadków, w których wiara jest umniejszana do bycia tylko ludzkim wytworem. Pierwszą z nich jest niemożliwość poznania prawdy, która przemienia nasze życie. Wszystkie recepty na życie bez prawdy powodują, że człowiek odrywa się stopniowo od rzeczywistości i zagłębia się coraz bardziej w tym, co encyklika nazywa „piękną baśnią, projekcją naszych pragnień szczęścia, czymś, co nas zadowala jedynie w takiej mierze, w jakiej chcemy ulec iluzji.“ (LF24). Jest to faktycznie jakaś ludzka wiara bez prawdy. Jest to bardzo znamienne, że dziś tak powszechnie przyjmuje się stanowisko, iż poznanie obiektywnej prawdy jest niemożliwe. Nawet jako ludzie wierzący, mający swoje wątpliwości często potrafimy w tych wątpliwościach trwać, nie próbując nawet ich rozwiać.

Przekonanie o niemożności poznania prawdy niesie ze sobą dalsze konsekwencje. Encyklika wskazuje na najbardziej dotkliwą, polegającą na niemożności odróżnienia dobra i zła. (LF 3) Człowiek stawiający się w sytuacji autora recepty na życie, opartej na subiektywnej prawdzie, ostatecznie stawia się na miejscu Boga. Prowadzi to do jeszcze potężniejszej pokusy, aby, skoro nie da się odróżnić dobra i zła, samemu zdecydować, co jest dobrem, a co złem.

Jak pokazuje historia (także historia Friedricha Nietzschego) taka postawa zawsze zwraca się ostatecznie przeciwko człowiekowi. Na końcu takiej filozofii czeka człowieka pustka, która nie może wypełnić naszego ducha. Na końcu pozostaje już tylko nihilizm, który ujawnia się w mniejszym, lub większym stopniu w rozważaniach większości egzystencjalistów.

Żywa wiara w dialogu z rozumem

Obecnie „człowiek szczególnie potrzebuje światła“ (LF 4) i dlatego trzeba nieustannie odkrywać je na nowo. Nie dotyczy to tylko tych, którzy wiary jeszcze nie mają, albo ją porzucili, ale także każdego z nas, którzy kroczymy drogą wiary. Dlatego właśnie potrzebne jest przyglądanie się egzystencjalizmom, poszukiwaniom sensu. Nieustannie potrzebny jest dialog ze światem, który nieustannie podsuwa swoje nowe odpowiedzi. Kiedy się im przyglądamy widzimy wyraźnie, że są to światła słabe, czasem ledwo świecące, ale przecież jednak światła. Nie odbierając tym ludzkim próbom udzielenia odpowiedzi wartości, możemy jednocześnie dostrzec jak jasno świeci światło wiary.

W ten sposób dialog ze światem pozwala nam samym zobaczyć skarb, który niesiemy. Dialog wiary i czysto ludzkich odpowiedzi jest obecny w historii już od czasów pierwszych chrześcijan, którzy „znaleźli w świecie greckim odpowiedniego partnera do dialogu.“ (LF 33) Ciągle potrzebne jest włączanie w horyzont wiary poszukiwań rozumu z jego „pragnieniem prawdy i jasności.“ (LF 34) Nie jest jednak tak, że tylko wiara potrzebuje rozumu. Także wiara dostarcza rozumowi bardzo ważnego czynnika w jego działaniu. Otwiera bowiem przed nim nieustannie perspektywę prawdy absolutnej. Ta perspektywa wcale nie powoduje, że rozum jest w jakikolwiek sposób ograniczony, ale raczej nieustannie zachęca rozum, do jeszcze bardziej wnikliwego poszukiwania prawdy. Wyzwala także zmysł krytyczny, który nie pozwala zadowolić się prawdą częściową, czy niejasną - wiara nieustannie stymuluje rozum do jeszcze większego wysiłku. Dlatego właśnie wiara w dialogu z rozumem ma „dobroczynny wpływ na spojrzenie nauki: zaprasza ona uczonego, by pozostał otwarty na rzeczywistość z całym jej niewyczerpalnym bogactwem.“ (LF 34)

W ten właśnie sposób wiara pozostaje ciągle żywa. Jest ona przecież słowem, które jest wypowiadane i słuchane. Słowo wiary musi być nieustannie wypowiadane przez człowieka. Bóg jest wieczny i wystarczy, że raz skieruje do nas swój głos. Jego głos, Jego Słowo trwa. My zaś, ponieważ jesteśmy przemijalni, nieustannie musimy odpowiadać, podtrzymywać dialog, bo jeżeli przestaniemy mówić do Boga, wiara, która rodzi się z rozmowy z Bogiem stanie się martwa. Nie chodzi tutaj tylko o słowa modlitwy, bo przecież poznawanie Jego stworzeń, cały wysiłek rozumu może być także włączony w to, w odkrywanie Boga i mówienie do Niego.

Światło na świeczniku

Jeżeli na prawdę zobaczymy jak wielkie światło niesiemy, nie będziemy chcieli tego światła ukryć, ale postawimy je na świeczniku, aby świeciło i było widoczne. (Mk 4,21) Żywa wiara więc domaga się, aby ją dalej przekazywać. Jeżeli poznało się tę jedyną i najlepszą Odpowiedź, nie można się nią nie podzielić z innymi. To jakby ktoś wynalazł skuteczne lekarstwo na raka i schował do szuflady wyniki badań. Wiara ma zawsze konsekwencje społeczne. Najpierw to otwarcie na drugiego wyraża się w Kościele, bo „nie można wierzyć samotnie“ (LF 39). Życie wiary staje się więc najpierw „życiem kościelnym“ (LF 22), a potem promieniuje na cały świat, aby służyć sprawiedliwości, poszanowaniu praw i pokojowi (LF 51) i staje się światłem oświecającym życie społeczne (LF 54).

Zachęta do troski o żywą wiarę

Encyklika Lumen fidei jest niewątpliwie wezwaniem do tego, abyśmy jeszcze raz przyjrzeli się światłu, które niesiemy w naszych sercach. Wiara żywa musi się nieustannie rozwijać i, aby to było możliwe, musi się nieustannie karmić. Wiara, która nie wzrasta zaczyna powoli obumierać. Światło trzeba nieustannie podsycać, troszczyć się, aby w lampie nie zabrakło oliwy. Uświadamianie sobie jak wielkim skarbem jest wiara, którą otrzymaliśmy, zachęca nas do tego aby ją chronić i nie ustawać w dbaniu jej rozwój. 

Ks. Tomasz Stępień 

oprac. eMBe