Wojciech Wencel: W trakcie kampanii wyborczej PiS przedstawiło koncepcję państwa realizującego najszerszy interes społeczny, bliskiego obywatelom, dbającego także o najuboższe regiony, a w polityce zagranicznej pozbawionego kompleksów i zachowującego podmiotowość. Natomiast PO obiecała wyciągnąć z Unii, ile się da, żeby starczyło na kolejny etap wegetacji. A pod koniec kampanii desperacko próbowała straszyć ludzi PiS-em. Wydaje się jednak, że ten motyw jest już zgrany i tylko szczególnie naiwni wyborcy dadzą się nim omamić. Wiele wskazuje na to, że nawet jeśli PiS po wyborach nie stworzy rządu, notowania tej partii będą nadal rosły, a dotychczasowe autorytety polityczne i medialne ostatecznie przejdą do historii. Tomasz Lis już teraz, w rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim, wyglądał jak figura woskowa, wyciągnięta z jakiegoś Muzeum III RP. Prezes PiS nie musiał się przesadnie wysilać, by wygrać pojedynek na słowa z kupą wosku.


Próbą reanimacji układu jest niewątpliwie sztuczka z Ruchem Poparcia Palikota, stworzonym po to, by zagospodarować dla PO elektorat ekstremalnie skretyniałej młodzieży, dotąd nie głosującej. Słynna książka Palikota, w której nabija się z Tuska, to typowy chwyt socjotechniczny, mający stworzyć wrażenie, że między obiema partiami istnieje przepaść, a RPP prezentuje „świeżość” i „nową jakość”. W istocie Palikot nadal jest kluczowym rozgrywającym PO, o czym jego wyborcy przekonają się niedługo po wyborach. Według mojej intuicji, w operacji „Palikot” duży udział mają też dawni ubecy i tajni współpracownicy, szczególnie zainteresowani przetrwaniem układu.


Jeśli układowi nie uda się na wielką skalę sfałszować wyników głosowania, PiS powinien wygrać. Jarosław Kaczyński znajdzie się oczywiście w bardzo trudnym położeniu i nie wiadomo, czy uda mu się zbudować rząd. Każdy wzrost aktywności PiS w życiu publicznym będzie jednak dobry dla Polski, bo to jedyna poważna partia zmierzająca do likwidacji okrągłostołowego układu i pragnąca kontynuować dojrzałą politykę zagraniczną Lecha Kaczyńskiego.


Jeśli chodzi o tematy ważne dla katolików, takie jak aborcja czy prawa homoseksualistów, cieszę się, że w tej kampanii mówiło się o nich mniej. Mam wrażenie, że gorące debaty z pogranicza prawa i religii od lat są w Polsce inspirowane przez rosyjskie służby specjalne, żeby podzielić środowiska konserwatywne w momencie, gdy waży się polska podmiotowość. Jeśli odsuniemy układ od władzy i odzyskamy własne państwo, prawne problemy chrześcijan rozwiążą się w sposób naturalny. Będziemy rozmawiać o szczegółach, ale świętość życia będzie w nowej Polsce respektowana. Najpierw trzeba wyrwać państwo z systemu kłamstwa i zabezpieczyć polską niepodległość, a tego nie jest w stanie zrobić ani Marek Jurek, ani Janusz Korwin-Mikke, ani Paweł Kowal. Pokornie proszę tych, którzy jeszcze się wahają: niezależnie od osobistych urazów głosujcie na silną, wolną, chrześcijańską Polskę.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska