Rząd Viktora Orbána utrzymuje wysokie poparcie społeczne mimo trudnych reform, które wprowadza od początku swoich rządów. Co decyduje o zaufaniu Węgrów do prawicy?

 

- Po ośmiu latach rządów socjalistów Węgry zostały dramatycznie zadłużone, rodziny pogrążały się w ubóstwie, a korupcja szerzyła się w bardzo szybkim tempie. Węgrzy zaczęli zaciągać kredyty w innych walutach, aby zapewnić swoim rodzinom mieszkania i domy, ponieważ wcześniejszy program wspierania rodzin, wprowadzony podczas poprzedniej kadencji rządu Viktora Orbána (1998-2002), został zlikwidowany przez socjalistów. Po ośmiu latach ich rządów większość ludzi zrozumiała, że Węgry potrzebują fundamentalnej zmiany. W przeciwieństwie do socjalistów, których polityka obciążała przede wszystkim rodziny, obecny rząd stabilizuje deficyt budżetowy poprzez nałożenie specjalnych podatków na banki i koncerny międzynarodowe. Sięgnęliśmy po ekonomiczne rozwiązania, których wykorzystanie stanowiło do niedawna temat tabu, choć w ślad za nami poszły także inne kraje.

 

Jakie zmiany cieszą się największym poparciem obywateli?

 

- Rząd i sekretariat stanu odpowiedzialny za sprawy socjalne, rodziny i młodzieży w perspektywie długoterminowej dążą do kilku najważniejszych celów. Chodzi, po pierwsze, o stworzenie warunków i możliwości do rodzenia i wychowywania dzieci. Dlatego ważne jest dla nas bezpieczeństwo socjalne rodzin, do którego dążymy m.in. poprzez poprawę warunków pracy i stworzenie warunków do godzenia jej z życiem rodzinnym, oraz uelastycznienie przepisów prawa pracy. To jest znaczący krok również węgierskiej prezydencji w Unii Europejskiej w kierunku podnoszenia świadomości na temat znaczenia rodziny i demografii dla przyszłości Europy. Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny potwierdził słuszność węgierskiego stanowiska w tej sprawie. Wśród przedsięwzięć podjętych przez obecny rząd jest ponowne wydłużenie okresu płatnego urlopu wychowawczego dla matek do trzech lat. Przyznaliśmy też fundusze na zwiększanie opieki pielęgniarskiej. Ponadto rząd wprowadził możliwość przejścia na emeryturę dla kobiet, które mają 40 lat pracy. Zostały też poprawione warunki uzyskiwania pomocy dla obywateli na utrzymanie mieszkań.

 

Widać już efekty tych działań?

 

- Naszym głównym celem jest wzmocnić rodziny. To leży w najlepszym interesie całego społeczeństwa. To rodziny kształtują przyszłość swoich dzieci, nowych obywateli, zapewniają też bezpieczeństwo ludziom starszym i rozwój całego narodu. Rodziny dają też najwięcej miłości i zapewniają najbardziej odpowiednią opiekę osobom niepełnosprawnym. Ale wzmocnienie ich pozycji będzie możliwe tylko wówczas, gdy będziemy prowadzili działania przejrzyste i długofalowe na rzecz bezpieczeństwa rodzin. Osoby, które chcą się pobrać i wydać na świat potomstwo, chciałyby bowiem mieć jasną sytuację i pewną wiedzę na temat warunków życia i polityki socjalnej kraju w dłuższej perspektywie czasu. Naszym obowiązkiem jest im pomóc. Podejmowanie takich działań jest promowane także przez nową konstytucję. Temu służą również podejmowane ostatnio działania rządu mające na celu wspieranie rodzin. Zamierzamy właśnie skierować do parlamentu projekt przepisów, których celem będzie zapewnienie jasnej i długofalowej polityki prorodzinnej państwa. Te wszystkie działania mogą jednak przynieść wymierne efekty dopiero w przyszłości. Mimo to możemy już uznać je za sukces, ponieważ już teraz rodziny czują o wiele większe wsparcie ze strony państwa niż wcześniej.

 

Dobra polityka prorodzinna może być zaczynem szerszych zmian?

 

- Poprawa sytuacji Węgier będzie możliwa tylko wówczas, gdy będziemy pracować dla dobra rodzin i jeśli podporządkujemy wszystkie nasze działania temu celowi - stosując różne rozwiązania - od ulg podatkowych po moratorium na egzekwowanie eksmisji z mieszkań. Jeżeli nadal będziemy tak służyć ludziom, nie mam wątpliwości, że będą nas popierać. Jest oczywiste, że obywatele Węgier zostali zdradzeni przez poprzednie lewicowe władze. Przyznanie, że socjaliści nic nie robili i kłamali, u jednych wywołuje agresję, u innych - desperację lub nadzieję na zmiany.

 

Co jest najtrudniejsze w ratowaniu finansów i gospodarki kraju?

 

- Najpoważniejszym problemem jest zadłużenie, zwłaszcza to zaciągane w obcych walutach, zarówno przez rodziny, władze samorządowe, jak i inne podmioty w kraju. Światowy kryzys gospodarczy jeszcze bardziej obnażył ten problem, pogłębiając zależność Węgrów od kredytów w obcej walucie. To zaś blokuje rozwój gospodarczy całego kraju. Kolejnym poważnym problemem jest bezrobocie, które poważnie wzrosło za rządów socjalistów. Ponadto bardzo uciążliwy będzie dla nas wkrótce kryzys demograficzny. Obecnie jeszcze nie odczuwamy go tak dotkliwie na Węgrzech, ale spowoduje on poważne kłopoty już w krótkiej perspektywie czasu, i to dla całej Europy, a zwłaszcza dla naszego kraju.

 

Na władze węgierskie spadły gromy z Brukseli za kampanię promującą adopcję jako alternatywę dla aborcji. Nie spodobał się również zapis w nowej konstytucji węgierskiej o prawie do życia od poczęcia. Czy naciski Unii Europejskiej nie zmienią nastawienia rządu do kwestii obrony życia?

 

- Zarówno w UE, jak i na Węgrzech dużo się mówi o równych szansach. Osobiście również uważam, że ważne jest, aby podnosić świadomość społeczeństwa oraz zwracać jego uwagę na sytuacje, w których tych równych szans brakuje. Podnoszenie świadomości na ten temat to pierwszy krok ku ich zapewnieniu. Ale to oznacza równe szanse także dla dziecka poczętego, o czym z jakiejś przyczyny się nie mówi; dla matek, które często muszą przygotować się na przyjęcie dziecka bez kochającego męża; musimy też pamiętać o tych parach, które nie mogą mieć własnych dzieci, a adopcja jest dla nich jedyną szansą. Adopcja oraz wsparcie udzielane matkom do porodu, a także w późniejszym okresie, jest zadaniem, w które angażują się również ludzie dobrej woli. To bardzo ważne, ponieważ intencje i zamiary rządu zyskują w ten sposób wsparcie ze strony inicjatyw społecznych. Rzeczywiście, przemiana świadomości społecznej w sprawie traktowania poczętych dzieci jest również naszym zadaniem, ale ta wartościowa praca jest prowadzona przez wolontariuszy. Musimy im jednak pomagać.

 

Rząd Węgier przekuwa konserwatywne zasady na konkretne projekty będące ich realizacją. Jak reaguje Pan na porównania tych działań do konserwatywnej rewolucji?

 

- Znaleźliśmy się w sytuacji, którą zarówno z ekonomicznego, jak i historycznego punktu widzenia można nazwać punktem zwrotnym. Musimy uznać, że obecnie mamy do czynienia z ogromnymi zmianami układów sił w świecie, i to nie tylko w sferze ekonomicznej. Nic już nie jest takie, jak było dwa, trzy lata temu, i nic już nie będzie takie jak przedtem. By realizować cele naszego narodu, musimy szukać nowych, nieznanych dotąd ścieżek.

 

Czytał Pan "List do przyjaciół Węgrów" wyrażający poparcie polskiej centroprawicy dla reform przeprowadzanych przez rząd, w którym Pan zasiada?

 

- Od lat z sympatią obserwuję rozwój, jaki przechodzi Polska w ostatnich dekadach. Pamiętam, że gdy uczęszczałem jeszcze do szkoły podstawowej, słuchałem audycji Radia Wolna Europa na temat strajków organizowanych przez "Solidarność" oraz reakcji partii komunistycznej w Polsce. Rozmawiałem też często z dziećmi starszymi ode mnie, które wówczas regularnie jeździły do Polski. Obecnie z powodu różnych nacisków nasze środowisko musi często szukać nowych sposobów realizacji swoich celów. Jesteśmy często krytykowani nawet ze strony tych, którzy później wybierają te same rozwiązania, co my. Może właśnie dlatego odbieramy ten list jako bardzo sympatyczny gest. Obecnie likwidujemy ostatnie resztki lewicowego reżimu w naszym kraju, który w rzeczywistości doszedł do władzy w 1990 roku, i usiłujemy zmniejszyć zależności, które są w większości skutkiem socjalistycznych rządów. Nie tylko w ostatnich dekadach Węgry podążały podobną drogą jak Polska. Dlatego rozumiem, że to nie przypadek, iż nasze wysiłki spotykają się z sympatią i zrozumieniem wśród polskich przyjaciół.
 

 

Dziękuję za rozmowę.



Miklós Soltész - sekretarz stanu ds. socjalnych, rodzinnych i młodzieży w Ministerstwie Zasobów Narodowych Węgier. Pełni również funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Zgromadzenia Narodowego ds. Socjalnych, Rodzinnych i Młodzieży, jest szefem gabinetu ds. społecznych koalicji frakcji parlamentarnych Fidesz-KDNP.

 

JW/NaszDziennik.pl