„Węgry stoją na bardzo twardym stanowisku wobec napływu uchodźców. Dlaczego? Dla jednych to PRowe podejście, bo to zapewni Wiktorowi Obranowi lepsze wyniki w sondażach (Zoltan Simon), inni uważają, że to bardzo racjonalna polityka, mająca na względzie nie tyle bezpieczeństwo Węgier ale i Europy.

Dziś na Węgrzech można zobaczyć mnóstwo plakatów i bilbordów w języku węgierskim, które były skierowane do imigrantów. W ramach akcji ostrzegano imigrantów, aby nie zabierali pracy Węgrom i aby szanowali węgierską kulturę. Poza tym Budapeszt ustawił drut kolczasty na 175-km granicy z Serbią, na której w przyszłości zostanie postawiony wysoki na 3,5 metra mur. I nie ma co się dziwić polityce Orbana. Jak pisze Simon „dzienny poziom napływu imigrantów na Węgry osiągnął wartość 3241 osób. Budapeszt spodziewa się, że w tym roku na Węgry napłynie 300 tys. Imigrantów”.

Pomysł Orbana spotkał się z szeroką akceptacją Węgrów. 61 proc. badanych „zdaje się zgadzać” z przekonaniem, że istnieje potrzeba budowy bariery na węgierskiej granicy przeciw imigrantom. 27 proc. Węgrów jest przeciwna takiej polityce.”.

Na tle Unii Euyropejskiej i jej dziwnych pomysłów na imigrantów, Orban jawi się jako twardy przywódca, który za wszelką cenę chce chronić swój kraj przed nielegalnymi imigrantami. Orban uważa, że masowa imigracja spowoduje wzrost poziomu bezrobocia, większą przestępczość i terroryzm. Co, jak prześledzimy takie kraje jak Francja, Anglia czy Niemcy, jest słusznym argumentem.

 „Jesteśmy jednym krajem na bałkańskim szlaku migracyjnym, który cokolwiek robi, który stara się utrzymać porządek i bronić Europę” – mówił Zoltan Kovacs, rzecznik węgierskiego rządu. I trzeba przyznać, że ma dużo racji.

Ale dla nas ważne jest to, co może stać się w momencie, gdy Węgrzy tak uszczelnią swoją granicę, że nielegalni imigranci będą szukać nowych szlaków. I tu pojawia się problem. Jak pisze „Gazeta Wyborcza” nowy szlak przemytu imigrantów może wieść przez Polskę. Za kilka dni Budapeszt zakończy budowę muru na swojej granicy z Serbią. To na pewno powstrzyma falę migracji, która zmieni swój bieg. Eksperci ostrzegają, że nowy szlak może wieść przez Chorwację lub przez Bułgarię, Rumunię, Ukrainę i Polskę. - Zwiększenie liczby imigrantów na naszej wschodniej granicy jest bardzo prawdopodobne – ocenia dla gazety Patryk Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Dlatego polski rząd musi podobnie jak Orban zdecydować się na takie kroki, by za wszelką cenę zapewnić Polakom bezpieczeństwo. Ale na pewno nie nastąpi to za kadencji Ewy Kopacz, która potulna nakazom z UE już przebąkiwała, że trzeba zwiększyć ilość emigrantów przyjmowanych do Polski. 

philo

Źródła: foksal.pl/Gazeta Wyborcza