Minister Spraw Zagranicznych skomentował w "Sygnałach Dnia" w Polskim Radiu efekty sprawowania funkcji szefa Rady Europejskiej przez Donalda Tuska. Odniósł się też do deklaracji administracji Donalda Trumpa ws. Krymu. 

Mówiąc o Tusku, Waszczykowski stwierdził, że szef Rady Europejskiej nie dba o interesy swojego kraju i Polska z jego funkcjonowania na tym stanowisku nie ma żadnego pożytku:

"Donald Tusk urzęduje w ważnej instytucji europejskiej i nie wspiera własnego kraju. Nie jest prawdą, jak mówią niektórzy politycy w Polsce, że wchodząc do instytucji europejskiej staje się kosmopolitą, że musi dbać wyłącznie o interes wspólnotowy. Proszę zobaczyć, jak dbają Niemcy, jak dbają Włosi – oni ciągną za sobą całe rzesze ludzi, całe rzesze pobratymców do tych instytucji europejskich. My z tych dwóch lat, które minęły w tej chwili, z tych dwóch lat funkcjonowania Donalda Tuska w UE, nie mamy żadnego pożytku".

Waszczykowski analizując klimat i relacje w Unii Europejskiej, powiedział, że niektórzy politycy europejscy woleliby, aby partie takie jak PiS w ogóle nie istniały:

"To, że jacyś politycy będą pomrukiwać przeciwko Polsce, to się spodziewam jeszcze. Dla niektórych polityków zachodniej Europy taka partia jak PiS w ogóle nie powinna istnieć. Nie dość, że istnieje, to nawet wygrała wybory, ma powodzenie prawie 40% Polaków. Stąd ten hejt, nienawiść i próba ostracyzmu i stygmatyzowania. Nie ma w traktatach możliwości, aby wykluczyć dużą partię rządzącą w kraju europejskim z Unii Europejskiej, z mechanizmu decydowania".

Szef MSZ odniósł się też do deklaracji Donalda Trumpa, który zapowiedział, że będzie oczekiwał od Rosji zwrócenia Krymu Ukrainie:

"To jest mocna deklaracja, takiej oczekiwaliśmy od jakiegoś czasu. Politycy nowej administracji, jak gen. Matiss czy sekretarz stanu Tillerson w przesłuchaniach w Senacie jasno deklarowali swoje stanowisko i piętnowali Rosję. Od miesięcy wielu analityków i komentatorów wieszczyło, że to będzie taka administracja prorosyjska, że to są ludzie, którzy przez całe lata robili deale z Rosjanami na nafcie, na gazie. Okazuje się, że tak nie jest. Mogli inaczej sprawować swoje funkcje, kiedy byli biznesmenami, natomiast kiedy są politykami odpowiedzialnymi za politykę zagraniczną".

emde/300polityka.pl