Trudni oczekiwać aby Marsz Niepodległości był początkiem czegoś nowego w Polsce. Jeżeli rzeczywiście jakiś potencjał w ruchach narodowych i jeżeli zostanie on nawet zagospodarowany to na pewno nie zacznie się to od tego Marszu. Nie bardzo też dostrzegam przyczyny dla których Marsz miałby być w jakikolwiek sposob przełomowy.

 

To był 11 listopada bardzo podobny do poprzedniego, z tym, że próbowano zakasować Marsz Niepodległości marszem prezydenckim co okazało się, z tego co wiem – kompletną klapą.

 

Jestem bardzo krytyczny wobec tego co robiła policja na Marszu. Byłem jakieś 200 m od zajść. Policja zachowywała się w zaskakujący sposób nieprofesjonalnie.

 

Po pierwsze, bardzo dziwna rola policjantów w po cywilnemu w kominiarkach, którzy podobno mieli wyłuskiwać najbardziej agresywnych. Ale jeśli by wyłuskiwali najagresywniejszych to nie doszłoby przecież do tych starć.

 

Na tego typu zgromadzeniach bardzo dziwna jest metoda puszczania policjantów po cywilnemu, o których nie sposób powiedzieć – jak jest się zwykłym uczestnikiem - czy są to bandyci, zadymiarze czy policjanci.

 

Druga sprawa, to rekcja policji na zadymy, które zaczęły się trudno powiedzieć jak. Trafiłem na kilka relacji i mówię tutaj o filmie, ale i o relacji członka Helsińskiej marszem Praw Człowieka, że gdy czoło marszu przeszło, oni wyszli z bocznej ulicy i zaczęli rzucać w policję. To tak jakby nie szli w z całym Marszem.

 

Sytuacja wisiała na włosku. Policja mogła ją opanować w jednym kwadracie, ale nie zrobiła tego. Mogła zepchnąć agresywnych w boczną ulicę i przepuścić marsz, ale ona... zablokowała cały marsz. Było już na ostrzu noża. Gdyby nie bardzo dobre, czytelne i upokające komunikaty jednego z organizatorów z ONR i posłów PiS, którzy fizycznie zablokowali policję i jadącą polewaczkę, to moglo dojść do nieszczęścia. Gdy o tym myślę to ciarki przechodzą mi po krzyżu.

 

Jeżeli policja jest tak pozbawiona wyobraźni, że gotowa była natrzeć na tłum, który liczył kilkadziesiąt tysięcy osób i jedno wąskie wyjście z tego miejsca - to znaczy, że chyba należałoby wymienić spora grupę dowódców prewencji, którzy zajmowali się tą akcją. Widać również na filmie jak policjanci odrzucją w tłum race. To są zadziwiające działania. Widzimy również policjantów, którzy nie są w żaden sposób bezpośrednio zagrożeni, a strzelają pociskami ponad tłumem, tłumem spokojnych ludzi, wśród których byłem.

 

Działanie policji potrafię wytłumaczyć sobie na dwa sposoby: albo był to dramatyczny brak profesjonalizmu, albo działanie na polityczne zamówwienie – uważa Warzecha.

 

Not. Jarosław Wróblewski