Ostatni wywiad jaki przeprowadzono w "Gazecie Wyborczej" z Aleksandrem Hallem wskazuje wyraźnie na to, że lewicowo-liberalnym środowiskom krzyczącym o konieczności przyjmowania imigrantów wcale nie chodzi o dobro tych ludzi.

Przebieg rozmowy z Hallem w jednym z ostatnich numerów "Wyborczej" bardzo wyraźnie pokazuje, jakie intencje mają przedstawiciele środowisk najgłośniej lobbujących za przyjmowaniem imigrantów. Jak zawsze wszystko obraca się wokół nienawiści do Jarosława Kaczyńskiego i szukania sposobu na obalenie PiS. Mówiąc "przedstawiciele środowisk" mamy tu o dziwo na myśli nie samego Halla, ale dziennikarzy GW. 

Z wypowiedzi Halla wynika, że opozycja nie powinna się kurczowo trzymać zasad politycznej poprawności w kwestii imigrantów, gdyż może to skutkować utratą poparcia wielu wyborców, nie tylko tych o prawicowych poglądach. 

Jak stwierdził Hall mówiąc o imigrantach i kwestii bezpieczeństwa państwa, to homogeniczność naszego narodu jest czynnikiem, który najlepiej chroni nas przed zagrożeniem terrorystycznym. Jak zauważył, w takich warunkach o wiele trudniej jest zorganizować siatkę terrorystyczną, a tym bardziej zamach. Przyznał przy okazji, że polskie służby specjalne są w jego ocenie "do luftu". 

Na tak postawioną sprawę dziennikarz "Wyborczej" odpowiedział, że w mniej homogenicznym społeczeństwie Jarosław Kaczyński mógłby jednak nie wygrać wyborów, dając tym samym do zrozumienia, że z punktu widzenia GW kwestia bezpieczeństwa kraju jest mniej ważna, niż polityczne interesy.

Bo w końcu kto głośniej krzyczy o konieczności masowego przyjmowania imigrantów? Jak widać nie ma w tym za grosz troski o dobro drugiego człowieka.

ds/wpolityce.pl