W sobotę wieczorem przestała działać internetowa strona Sejmu. Po niej padły kolejne polityczne serwisy – kancelarii premiera, Ministerstwa Kultury i takie serwisy jak www.prezydent.pl, www.sejm.gov.pl, www.kprm.gov.pl. i w końcu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Ministerstwa Sprawiedliwości, które miały się rozprawić z hakerami.  Hakerzy swoje działania określają już mianem internetowej wojny światowej (World War Web). „W Polsce nasi bracia i siostry walczą przeciwko ACTA. Naszym obowiązkiem jest im pomóc!” - czytamy na profilu Anonymous na portalu społecznościowym Twitter. Po raz kolejny skompromitował się rzecznik rządu Paweł Graś, który wypalił, że trudno mówić o ataku hakerów a „zjawisko wynika z ogromnego zainteresowania tymi stronami” (sic!) Do jednego z hakerów dotarła „Gazeta Polska Codziennie”. „Nasze działania są niezależne od poglądów politycznych czy wyznania. Łączy nas stanowczy sprzeciw wobec układu ACTA Internet nie jest własnością rządu żadnego kraju i zarządzanie jego treścią w jakikolwiek sposób jest nie do zaakceptowania. Zwłaszcza że porozumienie ACTA to nie tylko prewencja przeciwko piractwu internetowemu, ale przede wszystkim narzędzie w rękach władz do inwigilacji. W tym kontekście można spokojnie używać słowa „cenzura”- mówi w „GPC”. Rzecznik prasowy Stowarzyszenia Wikimedia Polska Paweł Zienowicz mówił w minionym tygodniu, że największe zastrzeżenia budzi tryb negocjacji porozumienia. „Ustalenia trwały od 2007 r., ale były tajne. Nie było żadnych konsultacji społecznych. Decyzja o podpisaniu umowy została ogłoszona na 40 stronie komunikatu prasowego, dotyczącego rolnictwa i rybołówstwa. To świadczy o tym, jak politycy nas szanują” - powiedział.
Według hakerów dokument ACTA stwarza „poważne ryzyko naruszenia prawa do prywatności i ochrony danych osobowych poprzez możliwość dochodzenia prywatnej egzekucji praw autorskich, bez kontroli sądu, w której posiadacze praw autorskich będą mogli żądać od dostawców internetu ujawniania im danych użytkowników”. Dokument poza Polską mają podpisać wszystkie kraje Unii Europejskiej oraz m.in. USA, Australia, Japonia i Szwajcaria. Pracowano nad nim w tajemnicy już od 2007 r. „GPC”  przypomina, że zgodnie z zeszłorocznymi poprawkami do ustawy o stanie wyjątkowym, które zaproponowała Platforma Obywatelska, może on być wprowadzony przez prezydenta także z powodu cyberataku.



Naprawdę trudno mi oceniać działania hakerów. Z jednej strony Internet jest ostatnią ostoją wolności i bez wątpienia jest solą w oku rządzących z całego świata. To właśnie dzięki Internetowi dziś dokonują się rewolucje w krajach arabskich i powstają niezależne media w każdym kraju na świecie. W Polsce powstaje coraz więcej znaczących serwisów konserwatywnych, które publikują teksty nie mających szans pojawić się w maistreamowej prasie. Internet jest prawdziwie wolnym miejscem, gdzie ma miejsce wolny rynek idei, nie będący pod kontrolą władzy. Zamach na tą wolność jest marzeniem nie tylko despotów, ale również demokratycznie wybranych polityków, którzy różnymi metodami mogą mieć wpływ na prasę. Jednak nie mają wpływu na sieć.  Z tego punktu widzenia można być wdzięcznym hakerom, którzy skutecznie sprzeciwili się majstrowaniu przy niej.  Z drugiej strony cyberterroryzm jest jednak odmianą terroryzmu, a ten nigdy nie jest odpowiedzią na rozwiązywanie sporów. Będąc szczerym, muszę przyznać, że odstrasza mnie trochę logo hakerów. Maska z komiksu i filmu „V jak Vendetta” służy również „oburzonym”, którzy z drogą kawą i w spodniach Levisa burzą się przeciwko kapitalizmowi. Na dodatek sam film „V jak Vendetta” jest trochę lewicową propagandą, która naprawdę drażni, gdy się pomyśli, że to lewica i socjaliści są odpowiedzialni za najgorsze dyktatury XX wieku. Jednak sprawa symbolu jest drugorzędna. Najważniejsze by hakerzy nie przekroczyli cienkiej granicy między walką o swobody obywatelskie a terroryzowaniem władzy. Czy jednak rozbestwienie władzy demokratycznej nie doszło dziś do takich rozmiarów, że społeczeństwo ma coraz mniej narzędzi by ją skuteczenie kontrolować? Czasami mam takie wrażenie.


Thomas Jefferson mawiał, że ten kto nie dba stale o wolność, na nią nie zasługuję. Należy jednak zawsze uważać by walka o wolność nie zamieniła się wojnę o anarchię.

 


Łukasz Adamski