Były prezydent Polski Lech Wałęsa, choć aktywnym politykiem już nie jest, wciąż ma poczucie misji. Jakiś czas temu twierdził, że ratowanie Polski przed PiS zlecił mu sam papież Jan Paweł II. Ostatnio podczas konwencji Platformy Obywatelskiej były lider "Solidarności" zbeształ polityków Opozycji Totalnej, choć ci zapewne spodziewali się laurki.

Tym razem swój seans nienawiści były prezydent przeprowadził w programie Moniki Olejnik, która oczywiście wpatrywała się weń z niemal nabożną czcią.

"Niech Kaczyński nie zapomina, że to ja stałem na czele. Że poprowadziłem bój tak, że dziś może rządzić. Prędzej, czy później będzie działało prawo w Polsce. Kaczyński będzie rozliczony. To mu gwarantuję. (…) Obawiam się, że to nie Tusk, ale Kaczyński będzie w więzieniu za krzywdy, jakie Polsce wyrządził(...)On zapłaci za Smoleńsk, za kłócenie Polski ze wszystkimi. Rachunek będzie wielki"-ekscytował się Wałęsa. Pytanie, jakie to krzywdy i czy prezydent potrafi to uzasadnić.

A propos Smoleńska:

"Wojnę Rosji wypowiedzą? Gdzie ten samolot z katastrofy? Oni nie mają pojęcia, jak załatwiać dla Polski dobre interesy! To najgłupsze metody - próbują, bohaterowie, machać szabelką! Mogą sobie pomachać w łazience"- nakręcał się dalej Lech Wałęsa. Gdzie jest "samolot z katastrofy" to właściwie dobre pytanie, ale można było zadać je znacznie wcześniej, a może nawet na konwencji PO ok. dwóch tygodni temu, gdyż to ówczesny rząd nie zadał sobie trudu, by kluczowy materiał w sprawie ściągnąć do Polski.

"Przyprowadzę do Warszawy 2 miliony i pomogę im się katapultować!"-zapowiedział Lech Wałęsa. Patrząc na mizerną frekwencję na niedawnych wydarzeniach KOD, chyba trudno będzie znaleźć te 2 miliony.

Na koniec były prezydent wysłał także prowadzącą "Kropki nad i" do... zakonu.

JJ/Fronda.pl