Pain-Capable Unborn Child Protection Act (tłum. Akt Ochrony Nienarodzonych Dziecka Zdolnego do odczuwania bólu), której autorem jest republikanin Trent Franks, zabrania aborcji po 20 tygodniach, w oparciu o doniesienia medyczne, mówiące, że od tego czasu dziecko zaczyna czuć ból. W myśl projektu wyjątek stanowią kobiety, których życie jest zagrożone lub zostały zgwałcone, które udowodnią, że zgłosiły przestępstwo odpowiednim służbom, ale nie zawiera wyjątków odnoście poważnych anomalii płodowych lub sytuacji gdy zdrowie kobiety zagrożone jest z powodu ciąży.

Przeciwnicy ustawy, wśród których znajduje się Biały Dom, argumentują, że sprzeciwia się ona zagwarantowanemu konstytucyjnie prawu kobiety do aborcji. Ustawa bezpośrednio narusza orzeczenie Sądu Najwyższego w 1973 r. w sprawie Roe vs. Wade, które chroni prawa do usunięcia ciąży, do momentu kiedy płód jest zdolny do życia poza łonem matki - zazwyczaj 24 tygodnia ciąży.

- Czterdzieści lat temu, Sąd Najwyższy przekonywał, że Ameryka ma konstytucyjne prawo by stanowić swoje własne decyzje dotyczące opieki zdrowotnej bez ingerencji rządu - powiedziała reprezentant Louise Slaughter dziennikarzom we wtorek. - Dziś, zamiast skupiać się na tworzeniu miejsc pracy i poprawie sytuacji gospodarczej, większość Izby znów zabawia się w lekarzy i próbuje powiedzieć kobietom amerykańskim, co mogą, a czego nie mogą robić, pomimo tego, co konstytucja im pozwala robić. Izba Republikanów powinna porzucić swą wojnę przeciw kobietom i zająć się pracą nad problemami, które obchodzą Amerykanów. - krytykowała Slaughter.

Republikanie argumentowali, że ustawa była niezbędna w świetle sprawy Kermita Gosnella, aborcjonisty filadelfijskiego, który niedawno skazany został za makabryczne morderstwo (o którego szczegółach informowaliśmy na łamach portalu). To właśnie ta sprawa stała się bezpośrednią przyczyną prac nad projektem.

- Posłuchajcie, po tym procesie Gosnella i niektórych makabrycznych wydarzeniach jakie miały miejsce, ogromna większość Amerykanów wierzy w sedno tej ustawy, i także ja - mówił Speaker Izby John Boehner, dodając, że wierzy iż ustawa ma poparcie "szerokiej dwupartyjnej większości" w Kongresie.

Początkowo projekt nie zawierał wyjątków dotyczących gwałtu, ale potrzebujący głosów kobiecego elektoratu Republikanie (zwierzchnictwo), zwrócili się do republikańskiej reprezentant Marshy Blackburn, aby przytrzymała ustawę i nadała jej obecny kształt. Nie wzbudziło to wcale aprobaty demokratów, którzy są całkowicie przeciwni ograniczeniu dostępu do aborcji.

Pomimo przeforsowania w Izbie Reprezentantów, ustawa ma bardzo małe szanse na stanie się prawem. Kontrolowany przez demokratów Senat, raczej jej nie poprze, a Biały Dom już zapowiedział że prezydent Obama zawetuje ją, jeśli trafi na jego biurko.

MCC/HP