Philip Giddings zaznacza, że choć praktyki religijne chrześcijan nie są zakazane, spotykają oni wiele trudności w miejscach swojej pracy. - Niektórzy pracodawcy interpretują prawo w taki sposób, że każde wyrażanie swojej wiary jest obraźliwe dla innych. To jest przyczyną wielkiego niepokoju – zaznacza. Giddings dodaje, że Kościół oczekuje praktycznych pomysłów na rozwiązanie zaistniałej sytuacji.

 

Stanowisko hierarchów ma związek z orzeczeniami brytyjskich sądów, przed które trafia więcej spraw związanych ze zwolnieniami chrześcijan ze względów religijnych. Są oni coraz częściej zmuszani do zdejmowania krzyżyków z szyi. Zakazuje się im również manifestowania religijności. Sądy na ogół stają w tych sprawach po stronie pracodawców i oddalają pozwy.

 

W jednej ze spraw chrześcijański doradca rodziny został zwolniony z pracy, ponieważ odmówił udzielania porad parom homoseksualnym. Dwoje innych chrześcijan musiało zapłacić ponad 3,5 tysiąca funtów, gdy odmówiło zakwaterowania homoseksualnej parze w pokoju z jednym łóżkiem. W końcu jeden z kierowców taxi został zwolniony, ponieważ nie zdjął krzyżyka z deski rozdzielczej samochodu.

 

Giddings zaznacza, że poruszano ten problem podczas spotkań z ministrami rządu. - Spotkaliśmy się z dobrym przyjęciem. Teraz czekamy na praktyczne propozycje – podkreśla.

 

- Prawo nie zakazuje chrześcijanom wyrażania swoich przekonań religijnych w pracy. Prawo słusznie mówi, że każdy – również niewierzący – musi działać zgodnie z poszanowaniem praw i obowiązków innych ludzi w sprawach religijności – mówi Giddings. Zaznacza, że niestety niektórzy pracodawcy opacznie rozumieją to prawo. Uznają, że każda manifestacja swojego przywiązania do religii jest naruszeniem wolności innych.

 

- My powinniśmy dalej monitorować orzecznictwo sądów w sprawach dotyczących przestrzegania prawa do manifestowania swojej religijności w miejscu pracy – uważa Giddings.

 

żar/Christiantoday.com