W 2000 roku naukowiec Roger Shawyer ogłosił, że opracował silnik przeczący ustaleniom fizyki w sprawie prawa zachowania pędu. Silnik nazwał EmDrive, ale Shawyera nie potraktowano poważnie. W 2009 roku podobny silnik skonstruowali Chińczycy, a niedawno – także NASA. Okazuje się teraz, że będzie konieczna rewizja ustaleń nauki ws. wspomnianego prawa.

To niezwykle ważna przemiana, bo odkrycie Shawyera zdaje się przeczyć zasadzie, według której każdy silnik potrzebuje do działania gazu pędnego, powodującego odrzut statku.

Gdyby zbudować statek kosmiczny w oparciu o EmDrive, to nie musiałby on wyrzucać z dysz wielkich ilości gazu celem oderwania się od ziemi i utrzymania prędkości w próżni.

Jak wskazuje portal InnPoland.pl, EmDrive ma opierać swoje działanie na zjawisku ciśnienia promieniowania.

Promieniowanie elektromagnetyczne, po zaabsorbowaniu, odbiciu lub rozproszeniu wytwarza po prostu ciśnienie odpowiadające gęstości energii strumienia pola podzielonej przez prędkość światła - a tym samym generuje pewną, bardzo niewielką siłę. Tak zwana prędkość grupowa fali elektromagnetycznej i tym samym generowana przez nią siła, może zależeć od geometrii falowodu, w którym się ona rozchodzi (co zostało udowodnione już w latach 50 XX wieku)”.

Shawyer sądzi, że siłę potrzebną do wytworzenia ciągu wygeneruje różnica między prędkością fal na przeciwległych końcach stożkowatego silnika. Oba końce są różnej szerokości; odpowiednie wymiary sprawiają, że fale elektromagnetyczne rezonują z odpowiednią długością. Ten system jest zamknięty – a to budzi podejrzenie o bezzasadność prawa zachowania pędu. Shaywer przekonuje jednak, że wszystko powinno być zgodne z teorią względności A. Einsteina, jako, że silnik ma inny układ odniesienia, niż fale w jego wnętrzu.

Niedawno NASA przetestowała EmDrive – tym razem o nazwie Cannae Drive - stworzony przez amerykańskiego naukowca Guido Fetta. W warunkach laboratoryjnych stworzono ciąg tysiąc razy mniejszy, niż w silniku chińskim bazującym na wynalazku Shawyera, to napęd, jak się okazało, działał.

Testy wykazały, że projekt napędu z radiową komorą rezonansową, który jest unikatowym napędem elektrycznym, wytwarza siłę, której nie można odnieść do żadnego klasycznego fenomenu elektromagnetycznego, a zatem jest potencjalnym dowodem na interakcję z wirtualną plazmą próżni kwantowej” – cytuje portal InnPoland.pl.

Jeżeli wszystko będzie iść dalej w kierunku rozwoju silnika, to EmDrive może osiągać 9,4 proc. prędkości światła, gdyby napędzany nim statek wyposażony w przenośny reaktor atomowy o mocy od 1 do 100 MW. Taka technologia jak na razie jednak nie istnieje.

Wyposażenie statku w generator o mocy 2MW sprawiłoby, że załogowa misja docierałaby na Marsa w 70 dni, na Saturna – 9 miesięcy, a na gwiazdę Alfa Centauri – 92 lata. Dziś na Alfa Centauri lecielibyśmy tysiące lat…

Co ciekawe jednak jak na razie nikt nie wie, dlaczego silnik Em Drive w ogóle działa.  Niewykluczone, że fizycy będą musieli zrewidować własne ustalenia, bo okaże się, że dotychczasowe twierdzenia są po prostu niewystarczające i niezgodne z rzeczywistością.

wbw/innpoland.pl