Chiny są jak wiadomo ostatnio bardzo modne. Na prawicy są modne rzekłbym nawet bardzo. Na anty-prawicy były mniej modne, aż się minister Macierewicz w sprawę lekko nie zaangażował i wówczas stały się modne. Pewien bardzo zacny Pan napisał, że minister Macierewicz zwalcza Jedwabny Szlak. I że to źle, że zwalcza.

Z owym zwalczaniem było tak, że decyzja ministra obrony i tak nie miała większego znaczenia, ale publiczne wypowiedzi ministra pozwalają założyć, że jest w istocie przeciw projektowi. Rzecz w tym wszakże, że Jedwabny Szlak jest tak jakby istotny i tak jakby wchodzi w zakres polityki zagranicznej i o ile nie jesteśmy państwem tak jakby to może byłoby dobrze, żeby na sprawę patrzeć nie z pisowskich ani dla odmiany antypisowskich stanowisk.

W efekcie bowiem z tymi Chinami wszyscy mają tylko jeden wielki ból głowy. Prawica ma problem, bo Chińczycy są fajni (nikt do końca nie wiem czemu, ale taka jest moda). No tyle, że prezydent Trump też jest fajny (też do końca nie wiadomo czemu, ale taka jest moda). I byłoby fajnie, ale fajny D.Trump nie lubi fajnych Chińczyków. I masz babo (a w zasadzie prawico) placek.

Anty-PiS nie uważał, że Chińczycy są fajni, ale niestety minister Antoni też tak uważa, a jak wiadomo minister Antoni jest gorszy od najgorszego Chińczyka, a skoro tak to anty-PiS zaczął uważać, że Chińczycy są fajni. I w tym jednym wypadku wiadomo czemu. Stoi za tym otóż minister Antoni.

A ja tam uważam, że Jedwabny Szlak jest antyamerykański, a nasze bezpieczeństwo "wisi" na Stanach Zjednoczonych i mamy placek (po szaghajsku - nie wiem czy taki istnieje, ale podobno jak jest jakieś danie na świecie, to na pewno jest też wersja po szanghajsku albo seczuańsku).

Jakby ktoś chciał zrozumieć, czy Polska jest poważnym krajem, sugeruję ponowną lekturę powyższego wpisu. Dobranoc.

Witold Jurasz