Lider Platformy Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna był dziś gościem programu portalu internetowego Onet.pl. Prowadzący zapytał polityka, jak mógłby ocenić opozycję. Schetyna zastosował "szkolną" skalę i ocenił opozycję... raczej bez szału. 

"Trzy plus"-stwierdził przewodniczący PO. Dopytywany, dlaczego zdecydował się na tak niską ocenę, odparł:

"Wcześniej było trzy minus. Później było lepiej i lepiej - ja mówię o procesie, że to poprawiamy, podnosimy"-tłumaczył polityk, zaznaczając, że ta ocena dotyczy "całej" opozycji. 

"Jeszcze nie przegrałem żadnych wyborów jako szef Platformy. Nie mam zbyt wysokiej samooceny, ale uważam, że to nie kwestia mojego samopoczucia, czy samooceny, tylko tego jak ludzie oceniają"-cóż, sondaże nie do końca to wszystko potwierdzają... 

Schetyna postanowił również wypowiedzieć się w imieniu wszystkich warszawiaków, przekonując, że kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy jest "zagrożeniem dla miasta" i mieszkańcy to widzą. 

"Polacy się nabrali na PiS i na Dudę, Brytyjczycy nabrali się na Brexit, Amerykanie na Trumpa". - Pewne rzeczy się wyczerpują, (...) nie można ciągle poddawać się kłamstwom i manipulacjom"-stwierdził, zapominając w tym wszystkim o doświadczeniu własnej partii, która straciła władzę i nic nie wskazuje, by po następnych wyborach miała ją odzyskać... 

Pytany o Donalda Tuska i "grę" w jaką gra szef Rady Europejskiej, Grzegorz Schetyna odpowiedział wymijająco, że obecnie Tuska najbardziej zajmują zapewne "rzeczy ważne, wynikające z relacji ze Stanami Zjednoczonymi". Jak jednak przypomniał przewodniczący PO, w przyszłym roku kończy się kadencja Donalda Tuska w Brukseli i zapewne wówczas podejmie decyzje o dalszych planach politycznych.

"Tusk byłby świetnym kandydatem opozycji na prezydenta"-przekonywał parlamentarzysta. 

Wydaje się jednak, że gdyby przewodniczący Rady Europejskiej zdecydował się wrócić do polityki krajowej, Schetyna raczej nie cieszyłby się zbytnio... Doskonale wie, że pozycja lidera Platformy trafiła mu się "jak ślepej kurze ziarno" i zawdzięcza ją de facto wyjazdowi Tuska do Brukseli.

Warto zaznaczyć, że premier RP w latach 2007-2014, a obecnie- szef Rady Europejskiej, poczynił ostatnio dość zaskakującą deklarację. Stwierdził bowiem, że wystartuje w wyborach prezydenckich, jeżeli zdecyduje się na to także prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Wcześniej coraz wyraźniej mówiło się o starcie Tuska, jednak teraz zapachniało rejteradą... 

ajk/Polsat News, Fronda.pl