Bloger Xue Yi Dao chwilę po rozpoczęciu premierowego pokazu filmu „Django” napisał w internecie: "Dosłownie minutę po rozpoczęciu seansu, film został przerwany". Pracownik kina na oburzenie widzów odpowiedział: „Dostaliśmy zawiadomienie od naszej centrali ok. 10 rano, ale było już za późno, żeby odwołać dwa pokazy (...) Powiedziano nam, że powodem są względy techniczne i należy pokazy odwołać. Nie poinformowano natomiast, kiedy ewentualne pokazy zostaną wznowione”.

Media krajowe podają, że przyczyną ingerencji władzy ludowej w zakaz emisji filmu Tarantiono jest pokazywana w filmie … nagość i krwawe sceny. Władza cenzorska zdecydowała, że „Reżyser musi dokonać zmian: krew ma mieć ciemniejszy kolor, a wysokość jej rozpryskiwania ma być mniejsza". To wszystko zostało zmienione przez Tarantino: „Quentin wiedział, jak nanieść te drobne korekty i nadzorował ich wprowadzanie - powiedział lokalnemu dziennikowi "Southern Metropolis Daily" Zhang Miao z chińskiego oddziału Sony Pictures.

Więc niby wszystko załatwione, poprawione, a jednak premiera filmu „Django” została przerwana w wyniku dziwnej przypadlości zwanej „względy techniczne”. Widać, że humor polskiego Barei zapanował w Chinach.

Sm/Reuters/TVN24