Od dziś kobiety nie będą mogły dokonać aborcji w klinikach Planed Parenthood w Prescott Valley, Flagstaff i Yumie. W zeszłym tygodniu sąd apelacyjny w Arizonie zezwolił na wprowadzenie ograniczeń w prawie aborcyjnym.  Nowe przepisy  zakładają, że kobieta musi zapoznać się z alternatywą dla aborcji i ma prawo dowiedzieć się czym ona w rzeczywistości jest. Lekarz musi również 14 godziny przez „zabiegiem” powiadomić kobietę o zagrożeniach zdrowotnych, które są związane z aborcją. Na dodatek lekarze i pracownicy służby zdrowia mają prawo odmówić przeprowadzanie aborcji ze względu na swoje przekonania religijne i sumienie. Prawo przewiduje również, że nieletnie dziewczyny będą musiały mieć zgodę rodziców na aborcje. Przedstawiciele Planned Parenthood już zapowiadają odwołanie się do Sądu Najwyższego.


Gubernatorem Arizony jest przeciwnik aborcji Jan Brewer, który lansował nowe prawo. Po jego podpisaniu ustawy Planned Parenthood pozwało stan do sądu. Jego władze zapowiadały, że zrobią wszystko by „kobiety nie były pozbawione swoich praw”. Teraz po decyzji sądu apelacyjnego Planned Parenthood ogłosiło, że nie będzie przeprowadzało aborcji w siedmiu rejonach stanu. “To jest zwycięstwo kobiet w Arizonie” - mówi Deborah Sheasby z Center for Arizona Policy’s Legal Counsel, która wraz z kilkoma innymi organizacjami walczyła o zmianę prawa. „Gdyby Planned Parenthood rzeczywiście dbało o prawa kobiet to jego władze nie robiliby wszystkiego by kobiety nie miały możliwości dowiedzieć się czym jest aborcja” - dodaje zaś Steven H. Aden z ADF.


Planned Parenthood jest znane z tego, że w imię praw kobiet zabrania je informować o tym, czym jest aborcja i jakie są jej „skutki uboczne”. Podobnie postępują aborcjoniści w Polsce, którzy również robią wszytko by kobiety były pozbawione prawa oglądania zdjęcia rozerwanego na strzępy „zlepku komórek”. Wolność według „postępowców” ma osobliwe oblicze.


 Ł.A/LifeNews/Fox News