Amerykański ekspert Michael Peck ostrzega, że Kreml może zaatakować państwa bałtyckie – informuje wpływowe amerykańskie wydanie „The National Interest”.

Autor artykułu sugeruje, że Rosja może przeprowadzić operację militarną, aby błyskawicznie przejąć Litwę, Łotwę i Estonię i powołując się na dane z RAND Corporation wskazuje, że do okupacji państw bałtyckich Rosji potrzeba 845 000 żołnierzy.

W trzech krajach bałtyckich liczba ludności wynosi 6,2 mln osób, jest tam około 22 tysięcy żołnierzy i 450 jednostek artyleryjskich, ale nie ma czołgów lub samolotów. Rosja może zebrać ich 845 000 (300 tyś. tylko na zachodzie Rosji) przy wsparciu 2600 czołgów, 5500 jednostek artyleryjskich i prawie 1400 samolotów bojowych” – twierdzi autor artykułu.

Zaznaczył również, że planowanie konwencjonalnego konfliktu z Rosją byłoby bezmyślne i proponuje przygotowywać się do wojny partyzańskiej, żeby w razie agresji ze strony Rosji zorganizować nieznośne warunki dla okupantów. Powołując się na opinię ekspertów wojskowych, Michael Peck pisze: „Głównym celem asymetrycznej obrony jest złamanie woli wroga, aby kontynuować agresję, odmawiając korzyści, zwiększając koszty i wpływając na jego postrzeganie zarówno kosztów, jak i korzyści”.

Opieranie się inwazji i okupacji będzie również stanowić ważne przesłanie polityczne dla rządów alianckich, a mianowicie, że lokalna ludność nie przyjmuje nowych władców i kładzie swoje życie na drodze do ochrony swojej narodowej suwerenności” – zaznacza ekspert.

W końcu, żadna sprytna strategia nie może zmienić faktu, że Rosja jest duża, a kraje bałtyckie są małe. Niemniej jednak, tak jak w każdej sytuacji, w której dochodzi do zastraszania, samo oświadczenie, że jesteś gotów stawić czoła większemu agresorowi, może odstraszyć atak, a przynajmniej nie sprawić wrażenie, że poczujesz się tak bezradny” – podsumowuje autor artykułu.

Przypomnijmy, że dowódca amerykańskiego korpusu piechoty morskiej, gen. Robert Neller, wezwał żołnierzy amerykańskich stacjonujących w bazie wojskowej w Norwegii do przygotowania się na ewentualny konflikt zbrojny z Federacją Rosyjską.

Z kolei, Michajło Samuś, ekspert wojskowy z Centrum Badań Wojsk, Konwersji i Rozbrojenia, sądząc po skali i celach rosyjsko-białoruskich manewrów „Zapad-2017”, twierdzi, że Federacja Rosyjska przygotowuje się do ofensywnej operacji, która zostanie skierowana na północną flankę krajów NATO czyli na państwa bałtyckie i Polskę.

Źródło: The National Interest

KOMENTARZ REDAKCJI

Agresywna polityka Rosji doprowadziła świat na skraj przepaści. Moskwa z maniakalnym uporem stara się zburzyć powojenny system globalnego bezpieczeństwa, podważyć jedność bloku euroatlantyckiego, odzyskać kontrolę nad krajami byłego obozu socjalistycznego i realizować strategię podboju Europy. Jeden z najbliższych współpracowników Putina, sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaj Patruszew 2 stycznia 2016 roku w wywiadzie udzielonym „Gazecie Rosyjskiej” zagroził: „Doprowadzimy do wojny w Europie Środkowo-Wschodniej”. Oświadczył też, że wojska rosyjskie przeprowadzą inwazję na państwa bałtyckie. „Zajmiemy je całkowicie, szybko i bez żadnych strat” – zapowiedział.

Amerykańska agencja analityczno – wywiadowcza Stratfor, specjalizująca się w prognozach geopolitycznych opublikowała kolejny raport, w którym prognozuje, że manewry „Zapad-2017” są preludium większego konfliktu z NATO.

Według poprzednich szacunków ekspertów, tworzone rosyjskie ugrupowanie do 2020 roku będzie całkiem przezbrojone i gotowe do zmasowanej inwazji na sąsiadujące kraje. Sądząc po składzie zjednoczeń wojskowych i tworzonej dla nich infrastrukturze, planowana głębokość inwazji w granicach 500 km.

Kreml dojrzał do konfliktu globalnego i grozi NATO wojną. Liczy, że państwa członkowskie Sojuszu Północnoatlantyckiego, obawiając się ataku nuklearnego, nie odważą się przeciwstawić rosyjskiej agresji w Europie Środkowo-Wschodniej.

Dlatego warto pomyśleć o ewentualnych scenariuszach na najbliższą przyszłość.

Zapomnieć przeszłość oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Znany amerykański historyk Timothy Snyder w książce „Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” opisał obszar, na którym w pierwszej połowie ubiegłego stulecia dokonano najstraszniejszego ludobójstwa narodów Europy. Naukowiec zwraca uwagę na fakt, że „Obszar skrwawionych ziem w całości pokrywa się z terytorium dawnej Rzeczypospolitej”.

Przyczyną tej tragedii było niepowodzenie we wdrażaniu strategii Józefa Piłsudskiego, któremu nie udało się stworzyć silnego sojuszu geopolitycznego w regionie międzymorza bałtycko-czarnomorskiego, co w końcu spowodowało kolejny rozbiór Polski przed II wojną światową. Powinniśmy wyciągnąć wnioski z przeszłości. Mamy obowiązek uniemożliwić powtórkę tego tragicznego scenariusza.

Europa nie ma przyszłości bez Ukrainy” – zauważył Timothy Snyder, specjalista z zakresu historii Europy Środkowej i Wschodniej, profesor Yale University.

Jeśli społeczność międzynarodowa pozwoli Putinowi zdestabilizować i przejąć kontrolę nad 45-milionowym europejskim krajem, to cały system międzynarodowego bezpieczeństwa zawali się jak domek z kart, a Europa znajdzie się w cieniu brutalnego barbarzyńskiego despotyzmu. Imperium Zła ponownie wydostanie się z mroku niepamięci, a świat pogrąży się w ciemnym okresie chaosu, konfliktów oraz poważnych wyzwań i zagrożeń dla globalnego bezpieczeństwa…

ZA: JAGIELLONIA.ORG

dam