Istnieje jedna rzecz, która łączy skrajną prawicę i radykalną lewicę- niechęć do NATO. Taką tendencję wyraźnie widać nawet w Polsce. W kwestii zasilenia wschodniej flanki, w tym również Polski, natowską armią, tzw. "skrajna prawica" mówi niekiedy praktycznie jednym głosem z lewacką i jawnie prorosyjską partią "Zmiana".

Doskonale widać to także w całej Europie. Przykładem może być chociażby niedawna wypowiedź przywódcy laburzystów, Jeremy'ego Corbyna, który podczas jednej z debat poprzedzających wybór nowego przewodniczącego Partii Pracy odniósł się do kwestii militarnego zaangażowania Wielkiej Brytanii w wypadku ewentualnej agresji Rosji na któreś z państw członkowskich Paktu Północnoatlantyckiego. Najpierw kilkakrotnie unikał odpowiedzi na to pytanie, później stwierdził, że militarnego zaangażowania wolałby uniknąć. Zamiast tego chciałby skupić się na "relacjach dyplomatycznych". Corbyn miał wielokrotnie sygnalizować chęć zbliżenia z Rosją. BBC informowała, że przywódca laburzystów brałby też pod uwagę wystąpienie z NATO.

Corbyn jest także zdeklarowanym przeciwnikiem utrzymywania przez Londyn arsenału jądrowego, będącego niezwykle ważnym elementem systemu obrony Sojuszu Północnoatlantyckiego. Szefuje Partii Pracy od zeszłego roku, planuje kolejną kadencję, jednak wielu parlamentarzystom nie odpowiadają jego radykalne poglądy. Kontrkandydat Corbyna to Oven Smith, który otwarcie deklarował udzielenie wsparcia państwom NATO. Na korzyść obecnego przewodniczącego jest jednak fakt, że znaczna część szeregowych członków Partii Pracy podziela jego poglądy.

Gdyby wybory w 2020 wygrali laburzyści, to właśnie Jeremy Corbyn wydaje się pewnym kandydatem na premiera.

Jak czytamy na portalu Defence24, Corbyn, stawiając w taki sposób kwestię relacji z NATO, ustawił się w jednym szeregu z Donaldem Trumpem, Marine Le Pen oraz... niemiecką postkomunistyczną lewicę, Die Linke. Co motywuje osoby o tak skrajnie przeciwnych poglądach do mówienia jednym głosem w sprawie Sojuszu Północnoatlantyckiego? "Chęć zmiany (osłabienia) obecnego porządku społecznego i politycznego"-pisze Jakub Palowski.

Ani Corbyn, ani Trump nie zadeklarowali otwarcie niechęci do wsparcia sojuszników z NATO w razie rosyjskiej agresji. Republikański kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych postawił warunek "wypełnienia zobowiązań finansowych" wobec USA, zaś Corbyn udzielił zdawkowej, ostrożnej wypowiedzi. Takie podejście do sprawy, jak zauważa autor artykułu na Defence24, godzi w spójność transatlantycką, "a to właśnie ona jest bardzo istotnym elementem polityki powstrzymywania agresywnych działań Federacji Rosyjskiej". Deklaracje Trumpa są dodatkowo groźne, ponieważ w NATO Stany Zjednoczone odgrywają przecież kluczową rolę.

Co generuje siłę radykałów? Kryzys gospodarczy i błędy polityków głównego nurtu. Na tle radykałów, bardziej umiarkowani, "tradycyjni" politycy wydają się słabi i niekompetentni. Popularność Donalda Trumpa czy Marine Le Pen, niemieckiej AfD czy Jerem'yego Corbina wśród laburzystów, wyrasta z wściekłości na zastaną sytuację i populistycznej chęci "wywrócenia" jej do góry nogami.

Zarówno skrajna prawica, jak i lewica jest jednak niebezpieczna dla Europy. Dlaczego? Nastroje radykalne osłabiają spójność NATO, na czym szczególnie zależy przecież Rosji.

JJ/źródło: defence24