Prezydent Andrzej Duda podpisał dziś tzw. ustawę dezubekizacyjną, dzięki której obniżone zostaną emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL.

Według ustawy świadczenia dla tych osób nie będą mogły być wyższe niż średnie świadczenia wypłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Kwestię wejścia w życie ustawy dezubekizacyjnej skomentował w programie "Cztery strony" w TVP Info rzecznik rządu Rafał Bochenek.

Bochenek mówił m.in. o tym, w jaki sposób ustawa będzie wprowadzana w życie:

"To nie stanie się z dnia na dzień. Dopiero kiedy będziemy mieli pewność, że dana osoba rzeczywiście współpracowała z SB, to komisja zdecyduje, żeby emeryturę obniżyć. Jeśli okaże się, że ktoś współpracował bardzo krótko, minister MSWiA będzie miał kompetencje, aby emerytury nie obniżać".

Przy tym Bochenek zwracał uwagę, że szef MSWiA będzie mógł w szczególnych przypadkach zaniechać obniżenia świadczenia osobie, która po 1989 roku przyczyniła się w znacznym stopniu do budowania wolnej Polski.

Jak dodawał rzecznik rządu, ustawa wprowadza sprawiedliwość społeczną względem dawnych działaczy opozycji:

"Nieprzeprowadzona skutecznie dekomunizacja. Dziś mamy taką sytuację, że osoby, które były w opozycji, mają niejednokrotnie wielokrotnie niższe emerytury niż ci, którzy pracowali dla ówczesnej władzy. To jest skandaliczne".

Jak dodawał:

"Tamci ludzie pozyskują świadczenia w wysokości nieraz 15, 19, czy nawet 20 tys. złotych miesięcznie. To jest skandaliczne, zresztą widzieliśmy na marszach KOD maszerujących SB-ków, którzy wprost wypowiadali się, że za 2 tysiące nie są w stanie wyżyć. To pokazuje, że nie znają polskich realiów, nie wiedzą, że znaczna część Polaków, polskich emerytów niestety ale za takie pieniądze albo nawet niższe musi żyć z miesiąca na miesiąc"

emde/tvp.info