Do pożaru i wywołanej nim eksplozji doszło przed godz. 18 czasu lokalnego (24 czasu polskiego); 25 minut później ogień został ugaszony - powiedział rzecznik amerykańskiego Urzędu Dozoru Jądrowego (NRC) Eliot Brenner.
Podkreślił, że „takie sytuacje czasem się zdarzają. Reakcja personelu na zagrożenie była szybka i zgodna z przewidzianymi w takim wypadku procedurami.”
Trwa ustalanie przyczyny pożaru. Pożary lub eksplozje transformatorów zdarzają się dość rzadko, ok. 2-3 razy na rok.
Wielu ludzi, którzy przebywali w pobliżu w chwili eksplozji, pisało z zaniepokojeniem na Twitterze, że nad elektrownią unosił się czarno-siwy dym.
Elektrownia jądrowa Indian Point została wybudowana w latach 60. Budzi kontrowersje, a to głównie z powodu oddalenia od największego miasta USA, Nowego Jorku o zaledwie 65 km.
Zatrudnia 1050 osób i jest jedną z 99 siłowni atomowych działających w USA; łącznie pokrywają one w 20 proc. krajowe zapotrzebowanie na energię elektryczną.
KZ/Wp.pl