Kraje zachodnioeuropejskie nie są zainteresowani ani losem Ukrainy, ani jakimkolwiek zawieszeniem współpracy militarnej i gospodarczej z Moskwą. Francuski rząd, który zakontraktował sprzedaż dwóch okrętów typu Mistral na rzecz armii rosyjskiej, mimo początkowych deklaracji o wstrzymaniu realizacji zamówienia, zamierza wywiązać się z umowy – donosi francuski „Le Monde”.

Pałac Elizejski tłumczaczy się kryzysem oraz tym, że zerwanie kontraktu przyniosłoby drakońskie kary finansowe. Jeszcze wczoraj prezydent Holland zapewniał, że Francja zawiesiła współpracę w tym temacie. Jednak według informacji dziennika, to tylko gra ze strony lewicowego prezydenta.

Francuzi oburzyli się także na zwrócenie im uwagi przez amerykańskiego sekretarza stanu. Programowo anty-amerykańscy Francuzi, alergicznie zareagowali na mieszanie się Stanów Zjednoczonych do ich narodowych interesów gospodarczych. Dlatego decyzja Paryża jest w pewnym sensie podkreśleniem niezależności Pałacu Elizejskiego od obcych wpływów.

Niemniej decyzja Francji budzi duży niesmak wśród krajów NATO. Paryż udowadnia tym samym brak jakiejkolwiek wspólnej polityki europejskiej wobec Rosji. Wyłamywanie się z szeregu może być sygnałem, że Europa jest zbyt słaba, aby przeciwstawić się ekspansji Kremla na Wschodzie.

Argumenty ekonomiczne, wydają się w tym przypadku kluczowe. Faktycznie jest to jeden z największych kontraktów wojskowych między tymi krajami po upadku Żelaznej Kurtyny. Niemniej finanse, nie mogą być argumentem, jeśli istnieje choćby minimalne prawdopodobieństwo, że zakupiona broń może zostać skierowana przeciwko tym, którzy ją sprzedali.

Tomasz Teluk