Naftohaz Ukrainy nie chce kupować gazu od Rosji. Cena nie jest tu decydującym czynnikiem. Obecnie spółka ukraińska jest zadowolona z cen, jakie płaci za gaz, choć przyznaje, że zawsze mogłyby być niższe – mówi Andrij Koboliew w rozmowie z Bloombergiem.

„Porównując propozycje, które otrzymujemy teraz od europejskich spółek i nasze oczekiwania odnośnie cen rosyjskich, różnica jest mała (…)Jeśli damy radę podpisać nowy pakiet, wtedy tak, będziemy gotowi wrócić do kupna gazu w Rosji.” – powiedział Koboliew.

Od momentu, w którym w Wielkiej Brytanii zamknięto największy ze zbiorników gazu, ceny wzrosły o 80 proc. Popyt na import gazu wzrost. Na cenę i popyt wpłynął także wzrost cen węgla.

Już od listopada zeszłego roku Naftohaz nie zaopatruje się w rosyjski gaz. Tymczasem cena gazu z Holandii wynosi 223 dolary za 1000 m sześciennych, przy 180 dolarach, jakie oferuje za tę ilośc gazu Rosja. Koboliew przyznał, że trudno przewidzieć, jak zmieni się rynek i w którą stronę sytuacja się rozwinie.

Mimo niższej ceny rosyjskiego gazu, pamiętać trzeba, że decyzja co do tego jest uwarunkowana politycznie. W Szwecji, w Sztolholmie, ma miejsce spór arbitrażowy z Gazpromem dotyczący cen gazu. Tutaj Dennis Sakwa, który jest analitykiem z Kijowa, z biura Dragon Capital, zaznacza:

„Proszę zrozumieć co ryzykujemy w Sztokholmie, jeśli wrócimy do zakupów od Gazpromu (…)Wyglądałoby to tak, że procesujemy się, bo ceny są za wysokie, ale jednocześnie kupujemy, bo są konkurencyjne”

Mimo, że obecnie Narftohaz ma zgromadzonych 14,5 mld metrów sześciennych gazu i daje mu to komfort jeśli chodzi o funkcjonowanie gospodarki, to Koboliew przyznaje, że dopóki nie będzie jasnej, przejrzystej umowy z Gazpromem, cena gazu jest nieistotna.

dam/money.pl,Fronda.pl