Nie należy traktować Ukraińców protekcjonalnie w sprawie rzezi wołyńskiej, lecz jako odpowiedzialnych ludzi, którzy powinni umieć zmierzyć się z przeszłością; nawet jeśli jest ona trudna i bolesna - mówi PAP Ewa Siemaszko, która od wielu lat bada zbrodnię wołyńską.

PAP: Wkrótce na ekranach kin pojawi się "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. Pani widziała już ten film, proszę opowiedzieć o swoich wrażeniach.

Ewa Siemaszko: To film, który prawdziwie i wiernie przedstawia to, co w zbrodni wołyńskiej było istotne. To nie tylko moja opinia, ale również świadków rzezi. Mówili oni, że obraz oddaje ich przeżycia, a jedna z osób nawet stwierdziła, że to film dokumentalny, bo jest dokładną rejestracją tego, co działo się na Wołyniu i tego, co sama zapamiętała. Bardzo dobrze, że ten film nie zaburza tego, co zostało w pamięci świadków zbrodni wołyńskiej. Ale niezależnie od prawdziwości przedstawianych wydarzeń "Wołyń" umożliwia też indywidualne interpretacje.

PAP: Twórcy "Wołynia" zwrócili się do pani z prośbą o konsultacje. Na czym polegała ta współpraca?

Ewa Siemaszko: Wojciech Smarzowski samodzielnie wykonał ogromną pracę badawczą, to były wręcz studia. Udało mu się precyzyjnie uchwycić sekwencję wydarzeń, które doprowadziły do hekatomby rzezi wołyńskiej. Dla widzów tworzy to jeden zrozumiały ciąg wydarzeń. Oczywiście przy konsultacjach, przynajmniej tych, których ja udzielałam, były elementy, co do których miałam zastrzeżenia, niektóre z nich zostały uwzględnione, inne nie – ale to są drobiazgi – a przy tym uważam, że twórca ma prawo do własnego sposobu przedstawiania wydarzeń. Chcę z uznaniem podkreślić, że Smarzowski doskonale wyczuł co i jak należy pokazywać. Wymowa filmu jest prawidłowa.

PAP: To jedna z najważniejszych kwestii dla dzisiejszych relacji polsko-ukraińskich. W jaki sposób rozmawiać o zbrodni wołyńskiej, by z jednej strony przedstawiać prawdę, a z drugiej nie ulec emocjom, które te relacje będą niszczyć?

Ewa Siemaszko: Rzeź wołyńska, czyli mordowanie polskich mężczyzn, kobiet i dzieci przez bandy UPA to wydarzenia, z których nie da się wyeliminować emocji. Ważne jest jednak to, by te emocje nie zaciemniały rzeczywistości, żeby jej nie wypaczały. Smarzowski jest bardzo wrażliwym twórcą, ale emocje, które musiały się w nim wzbudzać, gdy przygotowywał się do scenariusza, nie przytłumiły racjonalnego oglądu. Idealnie udało mu się połączyć intelektualne rozumienie tych wydarzeń z emocjami, które wyrażają bohaterowie na ekranie. Dzięki temu film z jednej strony wstrząsa, a z drugiej strony umożliwia zrozumienie tego, co w latach wojny wydarzyło się na Wołyniu i również w Małopolsce Wschodniej, gdzie nacjonaliści ukraińscy także mordowali Polaków.

Doskonałe jest na przykład pokazanie stopniowego narastania nienawiści pod wpływem agitacji i wciągania w nią Ukraińców, którzy zgodnie współżyli z Polakami na co dzień. Żyli obok siebie w sposób nie tylko poprawny, ale również do pewnego stopnia zintegrowany, o czym świadczyły związki małżeńskie między Polakami a Ukraińcami, co znalazło się również w fabule filmu. Burzenie tej normalnej współegzystencji jest w filmie pokazane znakomicie.

CZYTAJ CAŁOŚĆ NA DZIEJE.PL