Gruzja i Ukraina to dopiero początek. Hybrydowa agresja Putina będzie kontynuowana.

Świat czekają kolejne konfrontacyjne kroki Moskwy: w krajach bałtyckich, basenie Morza Kaspijskiego, na Południowym Kaukazie, Bałkanach, Bliskim Wschodzie, Azji Środkowej, Arktyce Zachodniej a nawet na Białorusi – wszędzie, gdzie są strategiczne węzły komunikacyjne i zasoby energetyczne, które mogą zagrozić rosyjskiej dominacji – piszą autorzy analizy „PUTIN’s HYBRESSION” z Centrum Globalistyki „Strategia XXI”.

Pierwsze założenia wojny hybrydowej przeciwko sąsiednim państwom: Polsce, Chinom i krajom Azji Środkowej sowiecka Rosja opracowała już w latach 20-30 XX wieku.

We współczesnej Rosji geopolityczna rekonstrukcja przestrzeni euroazjatyckiej, z centralnym blokiem w postaci „ruskiego mira”, została wypracowana przez rosyjskiego geopolityka Aleksandra Dugina, zapoczątkowując popyt na najnowszą wersję prowadzenie wojny typu „low-cost” – czytamy w „PUTTIN’s HYBRESSION”.

Wojna hybrydowa, w której arsenale znajdują się środki od soft power do hard power, jest – zgodnie z opracowaniami S. Nikanorowa i S. Sołncewa na temat broni organizacyjnej (lub fałszywo-celowemu programowaniu) – idealnym mechanizmem tworzenia kontrolowanego chaosu.

W przypadku Ukrainy wykorzystanie broni organizacyjnej zaczęło się od rujnowania systemu zarządzania państwowego. Poprzez zmiany kadrowe system bezpieczeństwa został podporządkowany zewnętrznemu kierownictwu na Kremlu, co stworzyło bazę do następnych działań – aneksji typu hybrydowego w 2014 r.

Aneksja Krymu, mająca na celu powrót do porządku jałtańskiego z 1945 roku, zainicjowała przemianę przestrzeni euroazjatyckiej.

Krymska kampania Rosji stanie się podręcznikowym przykładem sukcesu wojny hybrydowej. Projekt „Noworosja” natomiast jest przykładem klęski, kiedy kalka krymskiej kampanii została automatycznie nałożona na region mający własną specyfikę, inną niż krymska.

Włodzimierz Iszczuk/Jagiellonia.org