„Gładka utrata Krymu przed rokiem wynikała m.in. z chaosu, jaki nowe władze Ukrainy zastały w strukturach siłowych. Kijów miał wówczas pod bronią najwyżej 5 tys. ludzi, których lojalność nie wzbudzała wątpliwości” - pisze Michał Potocki na portalu Forsal.pl.

Anna Babineć, dziennikarka śledcza, ujawniła właśnie awans Wjaczesława Nazarkina. „Generał rozkazem ministra obrony Stepana Połtoraka z 5 lutego został powołany na zastępcę dowódcy dowództwa operacyjnego Zachód, jednej z trzech podobnych struktur w siłach zbrojnych Ukrainy. (...) powołanie Nazarkina wzbudziło ogromne wątpliwości wśród ekspertów. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) podejrzewa generała o zdradę i współpracę z Rosją, a prokuratura wojskowa wszczęła sprawę, w efekcie której Nazarkinowi grozi osiem lat więzienia. Śledztwo trwa” - pisze Potocki.

W ubiegłym roku agencja Slidstwo.info grupująca dziennikarzy śledczych ujawniła, że brat Nazarkina Siergiej jest oficerem rosyjskich sił zbrojnych i bierze udział w antyukraińskiej operacji w Zagłębiu Donieckim. Bracia regularnie się kontaktowali, a aktywność Wjaczesława Nazarkina w mediach społecznościowych świadczyła o jego zdecydowanie prorosyjskich poglądach. SBU podejrzewała, że dopuszczał się on aktów sabotażu, wysyłając żołnierzy na pewną śmierć w zasadzkach wroga. Nazarkin po publikacji Slidstwa.info został zwolniony z pełnionego stanowiska zastępcy dowódcy operacji antyterrorystycznej, jak formalnie nazywa się ukraińską operację w Zagłębiu Donieckim.

Ta historia znakomicie ilustruje niemały problem ze szczelnością ukraińskich struktur siłowych. O tym świadczą regularne wycieki tajnych informacji i dokumentów, których część pojawia się poźniej na rosyjskich portalach. Za czasów prezydentury Wiktora Janukowycza W siłach zbrojnych i SBU umieszczono wiele osób będących  dawniej obywatelami Rosji. Po obaleniu prezydenta większość uciekła do dawnej ojczyzny.

„Brak zaufania między armią a batalionami ochotniczymi jest tak silny, że te ostatnie podejmowały niektóre akcje zaczepne bez konsultacji ze sztabem, uzgadniając je np. z prezydencką Radą Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony” - wskazuje Michał Potocki.

Ra/Forsal.pl