Jehor Sobolew jest mianowanym szefem przyszłego ukraińskiego Komitetu ds. Lustracji. W rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” opowiada o ustawie lustracyjnej, którą właśnie zatwierdziła ukraińska Rada Najwyższa. 

– Zrobiliśmy ogromny krok ku realizacji jednego z głównych żądań euromajdanu – oczyszczeniu władzy. Teraz, kiedy mamy ustawę, będzie nam o wiele łatwiej ją przeprowadzić – mówi Sobolew. 

W dokumencie znalazł się m.in. zapis, że nad oczyszczeniem władzy czuwać musi ministerstwo sprawiedliwości Ukrainy. Dlatego jego pracownicy mają przejść lustrację jako pierwsi. W tym celu, przy MS utworzony zostanie specjalny organ, składający się z dziennikarzy i działaczy społecznych, który będzie kontrolował proces lustracji we wszystkich organach władzy. Informacja o każdej kontroli ma być opublikowana w internecie, a obywatele będą informowani, gdzie mogą złożyć posiadane dokumenty nt. człowieka, który jest sprawdzany. – W ten sposób proponujemy, aby samo społeczeństwo włączyło się w lustrację – mówi działacz euromajdanu.

W kogo bezpośrednio uderzy ta ustawa? – Z władz mają zniknąć ludzie, którzy nie mogą wytłumaczyć pochodzenia majątku swojej rodziny, korupcjoniści. Osoby, które wspierały ataki na integralność terytorialną Ukrainy oraz separatyzm. Ludzie, którzy podczas euromajdanu znajdowali się na kierowniczych stanowiskach i nie podali się wówczas dobrowolnie do dymisji. Do odnowionych struktur władzy nie będą miały dostępu również osoby, które wywodzą się z sowieckiego KGB i rosyjskiego FSB, były na kierowniczych stanowiskach w Partii Komunistycznej USRS oraz Komsomole [komunistycznej młodzieżówki] – wylicza Sobolew.

Działacz podkreśla, że ze względu na opór przedstawicieli Partii Regionów (PR), Partii Komunistycznej, i środowiska obalonego Wiktora Janukowycza, nie było łatwo przeforsować ten projekt. To, że do tego doszło, Sobolew uważa za sukces ukraińskiego społeczeństwa. –

Jest wielką zasługą społeczeństwa, że wraz z kilkoma parlamentarzystami najpierw napisało ono projekt ustawy, a potem wymusiło, aby dokument został wniesiony pod obrady Rady. Następnie wymusiło pierwsze czytanie ustawy i jej przegłosowanie. I we wtorek postawiło kropkę w tym procesie – mówi.

Cała rozmowa w "Gazecie Polskiej Codziennie".

ed/Gazeta Polska Codziennie