Ukraina zablokowała możliwość przeprowadzania na swoim terytorium prac poszukiwawczych i ekshumacji, co związuje ręce Instytutu Pamięci Narodowej. Wydane wcześniej pozwolenie zostało wstrzymane, rzekomo ze względów bezpieczeństwa.

Polscy naukowcy chcieli przeprowadzić prace ofiar ludobójstwa na Wołyniu w Ostrówce, Tynnym oraz w jednej z dzielnic Lwowa. Niestety, władze ukraińskie cofnęły wydaną wcześniej zgodę. Oficjalnie z powodów bezpieczeństwa, ale można domyślić się, że w istocie chodzi o niechęć do przyznania się do odpowiedzialności za wołyńskie ludobójstwo na Polakach.

Wytłumaczenia brzmią bowiem absurdalnie: Ukraińcy mówią, że nie mogą zapewnić polskim ekspertom bezpieczeństwa. Tymczasem sprawa jest pilna.

"Te miejsca są dewastowane, te miejsca uciekają nam z pamięci, dlatego że odchodzą ostatni świadkowie. Będzie coraz trudniej dotrzeć. Nawet jeśli świadkowie pokażą nam pewien obszar do przeszukania, to dla nas, poszukiwaczy, którzy tym się zajmują, będzie już łatwiej sprecyzować, namierzyć to miejsce przy pomocy świdrów geologicznych, przy pomocy wykopów sondażowych czy georadarów" - tłumaczył w rozmowie z Telewizją Trwam dr Leon Popek, z pionu poszukiwań i identyfikacji IPN.

To już kolejny w ostatnich dniach akt Ukraińców w ogóle nie liczących się z polską opinią. Kilka dni temu władze Kijowa zdecydowały o przemianowaniu nazw jednej z ulic w stolicy na ulicę imieniem Romana Szuchewycza, pomysłodawcy ludobójstwa na Polakach.

mod/radiomaryja.pl, fronda.pl