Lasy Państwowe ostrzegają, że założenia unijnej strategii bioróżnorodność 2030 wiązać się będą z wielomiliardowymi stratami dla całej branży leśnej, utratą miejsc pracy oraz spadkiem PKB paru krajów UE, w tym także Polski.

Cel unijnej strategii to odbudowa różnorodności biologicznej Europy z korzyścią dla ludzi, klimatu i planety do 2030 r. Ma to także związek z realizacją Europejskiego Zielonego Ładu w zakresie zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. w porównaniu do 1990 roku.

W ramach realizacji tego celu UE mówi obecnie o objęciu ochroną bierną około 10 proc. obszarów lądowych UE. Póki co wiadomo, że ochroną objęte zostaną w głównej mierze tereny leśne, w tym lasy pierwotne i starodrzewia.

Gdyby 10 proc. obszarów lądowych UE objęło wyłącznie lasy, doprowadziłoby to do objęcia ochroną aż 27 proc. obszarów leśnych Unii. Ochrona bierna oznacza zaś całkowite wyłączenie lasu z użytkowania.

Na Zachodzie duża część lasów znajduje się w rękach prywatnych. W Polsce z kolei sytucja wygląda inaczej - w naszym kraju udział lasów państwowych należy do najwyższych w całej UE.

W stosunku do krajów z taką strukturą właśności w pierwszej kolejności formułowane będą oczekiwania objęcia lasów ochroną bierną. W przypadku bowiem lasów należących do osób prywatnych, ich właściciele będą mogli domagać się olbrzymich rekompensat za wyłączenie z użytkowania gruntów leśnych będących ich własnością.

Teren w zarządzie Lasów Państwowych to las wielofunkcyjny, z możliwością swobodnego dostępu, zbioru grzybów i jagód lub biwakowania. Z kolei zgodnie z polskim prawem ochrona bierna możliwa jest jedynie w przypadku rezerwatów przyrody.

W Polsce ponad 80 proc. lasów stanowi własność publiczną, z czego 76 proc. znajduje się w zarządzie Lasów Państwowych. Drewno z lasów państwowych odpowiada aż za 90 proc. zapotrzebowania na rynku krajowym. W takim wypadku objęcie dużych obszarów leśnych ochroną bierną skutkować będzie wzrostem cen.

Ponadto cały sektor drzewno-leśny to bardzo ważną gałąź polskiej gospodarki. Polska to drugi na świecie producent mebli, trzeci producent okien i drzwi. Nasz kraj znajduje się także w pierwszej dziesiątce producentów tarcicy. Cały sektor odpowiada za 2,7 proc. polskiego PKB i zatrudnia niecałe 500 tys. osób.

Nawet w najbardziej optymistycznym wariancie rozwiązania unijne oznaczać będą dla Polski miliardy złotych strat rocznie - wylicza portal dorzeczy.pl. Ze względu na specyfikę polskiego sektora drzewnego-leśnego (dominują w nim mali przedsiębiorcy) straty najbardziej uderzą w drobnych przedsiębiorców z obszarów słabo zurbanizowanych.

Ponadto rozwiązania polegające na ograniczeniu wycinki drzew, poza ogromnym osłabieniem ważnego sektora polskiej gospodarki, są wątpliwe z punktu widzenia ochrony klimatu.

"Wiadomo jednak, że rynek nie znosi próżni. Drewno, którego nie będziemy mogli pozyskać w kraju – zgodnie z zasadami, opierając się na regułach międzynarodowych certyfikatów – zostanie wycięte tam, gdzie zasady i certyfikaty nic nie znaczą. Efekt może i uspokoi wrażliwe europejskie sumienia, ale jak wpłynie na poprawę klimatu? Zamiast z korzyścią dla przyrody pozyskiwać lokalnie drewno i je lokalnie przerabiać, będziemy je wozić przez pół świata, m.in. potęgując ślad węglowy" - trafnie wskazuje portal dorzeczy.pl.

Publicyści portalu wskazują także, że polskie lasy są profesjonalnie zarządzane przez ekspertów w dziedzinie gospodarki leśnej. Jako przykład podano tutaj fakt, że w 1999 roku powierzchnia lasów państwowych wynosiła 8,85 mln hektarów, a w 2019 roku - 9,26 mln hektarów. Powierzchnia lasów prywatnych wzrosła zaś z 1,52 mln hektarów do 1,79 mln hektarów. Dzieje się tak pomimo pracującego pełną parą sektora drzewno-leśnego polskiej gospodarki.

jkg/dorzeczy.pl