Zamachowcy wpadli przypadkowo. W jednej z ich kryjówek znajdujących się Odessie doszło do eksplozji. Przybyli na miejsce policjanci znaleźli w spalonym mieszkaniu części bomby domowej produkcji. Z dwóch mężczyzn, którzy tam mieszkali - jeden zginął na miejscu a drugi został ranny i złożył zeznania. Opowiedział, że przyjechał na Ukrainę ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich na polecenie Doku Umarowa. Wspólnie z kolegą przygotowywał serię zamachów na terytorium Rosji. Jego grupa miała wysadzać obiekty o znaczeniu gospodarczym a ostatecznym celem był Putin. Rzecznik prasowy premiera Dmitrij Pieskow nie komentuje tych informacji, ale im nie zaprzecza. Służby specjalne ujęły jeszcze trzeciego zamachowca, którym okazał się niejaki Osmanow - znany rosyjskim służbom. Potwierdził on, że do zamachów w Rosji miały zostać wykorzystane miny przeciwczołgowe. Część materiałów wybuchowych już podobno została wwieziona na terytorium Federacji.

 
Rosyjska agencja Interfax przypomina, że to nie pierwsza próba zamachu na życie Władimira Putina. Eksperci twierdzą, że funkcjonowało kilka różnych grup terrorystycznych działających w Europie i na Bliskim Wschodzie, których celem był premier Rosji.

 

Wierzymy, że Putin ma welu wrogów i wielu chciałoby go zgładzić. Problem w tym, że dotychczas zawsze utajniiano podobne informacje. Wiele razy mówiono, zwłaszcza w trakcia akcji wojennych na Kaukazie, że różne grupy chciały "dopaść" prezydenta, a później premiera Rosji. Ale oficjalnie o tym nie informowano. Taka informacja zakłócałaby przekaz PR-owski Kremla o tym, że lud całej Federacji Rosyjskiej kocha swojego przywódcę, czyż nie? W ostatnich miesiącach mieliśmy w miastach serię demonstracji antyputinowskich, Od Sankt Petersburga po Syberię ludzie krzyczeli "Przecz, złodzieju!" I nagle dowiadujemy się, że na tydzień przed wyborami kandydat na prezydenta, przemier Władimir Władimirowicz Putin dzięki dzielnym służbom uniknął zamachu...

 

PSaw/IAR