Grupa uchodźców zakwaterowana w Tarnowie wraca do Damaszku. Za powód podali fakt, że… w Syrii żyje się dziś łatwiej.
 

Syryjska rodzina miała problemy z nauką polskiego oraz znalezieniem pracy. Przez rok mieszkała w Tarnowie, gdzie przybyła po ucieczce z ogarniętej wojną ojczyzny.  

- W Syrii jest tak, że wystarczy, że jedna osoba pracuje i może utrzymać rodzinę. U nas jest inaczej. Otrzymywali też pomoc z MOPS. Natomiast te środki są ograniczone. Są też obwarowane pewnymi zasadami. Trzeba odwiedzać instytucje, chodzić na kursy, które trzeba samemu opłacać. Po opłaceniu mieszkania niewiele im zostawało. Funkcjonowali przy dużym wsparciu społeczności chrześcijańskich w Tarnowie. Z tego, co się dowiedzieliśmy Riyad (głowa rodziny – przyp.red.) otrzymał ponownie ofertę pracy w firmie, która wznowiła swoją działalność w Syrii - tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Bartłomiej Kapuściński z fundacji "Ziemia Obiecana".  

- Dzisiejsza Syria jest inna niż wtedy. Wtedy wydawało się, że kraj upadnie, zostanie zniszczony. Nie było nadziei na zmiany. Dziś sytuacja w centrum i w okolicy jest w miarę stabilna – mówił Kapuściński.   

Rodzina przyjechała do Polski w ubiegłym roku, wraz grupą 150 osób. Mimo faktu, że powracają do Damaszku, fundacja „Ziemia Obiecana” uznaje operację za sukces. - Ci ludzie mogli przetrwać horror. Uratowali swoje życie. Teraz mogą bezpiecznie wrócić do kraju, który podnosi się po wojnie – stwierdził Bartłomiej Kapuściński.

ol/Polskie Radio - Radio Kraków