Dwóch deputowanych rosyjskiej Dumy Oleg Sawczenko i Aleksander Sidiakin (obaj z partii „Jedna Rosja”) postanowili najwyraźniej rozszerzyć działalność rosyjskiego parlamentu na nieznane dotąd obszary. Parlamentarzyści zapuścili się na mroźną Antarktydę, a potem stanęli oko w oko z „dzikimi” Papuasami. I... Jak pisze dziennik „Izwiestia” : "Jak tylko wrócili z Antarktydy (gdzie wetknęli flagę Rosji na wierzchołku Masywu Vinsona, najwyższym szczycie południowego bieguna - przyp.red.) udali się do Papui-Nowej Gwinei, aby przekonać Papuasów do wsparcia Ługańskiej Republiki Ludowej".  Według źródeł gazety deputowanym udało się uzyskać poparcie lokalnych plemion dla sprawy prorosyjskich separatystów, a flaga samozwańczej republiki zawisła w świętym dla Papuasów miejscu. 
 
Co zaoferowali Rosjanie Papuasom? Wódkę i machorkę? Znając putinowską politykę międzynarodową można się tego spodziewać.
 
mm/TVP INFO