Tomasz dekert na pytanie o połączenie dzieciństwa i teologii odpowiada: "Trzeba zacząć od tego, jak rozumiemy teologię. Chrześcijańska tradycja ascetyczna, zwłaszcza wschodnia, mówi za Ewagriuszem z Pontu, że teologiem jest ten, kto się właściwie modli, mistyk. My współcześnie jesteśmy przyzwyczajeni do rozumienia teologii, jako dziedziny akademickiej (co moim zdaniem jest pomyłką). W przypadku dziecięcych wypowiedzi zawartych w książce, przyznaję, że na poziomie podstawowym odniosłem do nich to słowo w znaczeniu czysto etymologicznym (theologia od theos - Bóg i logos - słowo). Dziecko mówi coś o Bogu, w tym sensie jest to teologia. Ale w głębszym sensie można by powiedzieć, że te wypowiedzi zahaczają o to "ascetyczne" znaczenie."

Zwaraca też uwagę na inwencyjny, a nie tylko odtwórczy charakter wypowiedzi religijnych dzieci: "Gdyby mówiły to, co usłyszały i ich wypowiedzi wynikały z prostego wyuczenia, to nie byłyby takie frapujące i zaskakujące. Wiadomo, że zanim zaczęły coś na ten temat mówić, musiał się w naszych rozmowach pojawić temat Boga. Ale dalej on sam pracował w ich umysłach, na poziomie ich własnych skojarzeń pojawiały się pytania. Bazując na prostych informacjach, dzieci konstruowały coś nowego."

Dekert odpowiada też na pytania zasadnicze dotyczące chrześcijańskiego świętowania i problemu, "czy Boże Narodzenie jest bardziej dla dzieci?": "Nie zgadzam się z takim myśleniem, że jakaś część naszej wiary jest bardziej dziecięca, a jakaś jej część jest bardziej dorosła. Wielkanoc dla dorosłych, Boże Narodzenie dla dzieci, przecież to bzdura! Można odpowiedzieć na to pytanie przywołując klasyczną, kanoniczną ikonę Bożego Narodzenia, w której grota narodzenia jest jednocześnie grobem, a żłóbek sarkofagiem. Narodzenie wiąże się nierozerwalnie z tajemnicą śmierci. To jest zresztą fakt biologiczny, który tutaj zostaje podniesiony do wyższej rangi, przesycony myśleniem o zbawczej tajemnicy zarówno Wcielenia Syna Bożego jak i Jego śmierci jako jego konsekwencji. Boże Narodzenie jest straszliwą tajemnicą. Ale też w pewnym sensie można powiedzieć, że jego tajemniczość przejawia się także w tym, że można je w taki sposób infantylizować. Wynika to z tego, czym się Syn Boży zasłonił; pieluszkami, żłóbkiem i tak dalej. My jednak powinniśmy w wierze odkrywać tę tajemnicę w całym jej wymiarze, pamiętając o tym, że Stwórca stał się stworzeniem. Oczywiście jest coś dobrego i normalnego w rodzinnej atmosferze, w dziecięcej oprawie świąt. Ale jeśli poprzestaniemy na takim odbiorze, to nie odbędzie się to bez szkody dla naszej wiary, będzie ona po prostu nieprawdziwa."

Cała niezwykle ciekawą rozmowę można znaleźć TUTAJ

ToR/deon.pl