Oba filmy powstały na podstawie książek Dana Browna. Reżyserem jest Ron Howard, a głównego bohatera gra Tom Hanks. Trzy lata temu „Kod da Vinci”, w którym postawiono tezę, że Jezus się ożenił i miał córkę z Marią Magdaleną, wywołał głośne protesty watykańskich hierarchów. Ówczesny sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał Angelo Sodano wzywał do bojkotu i pytał, co by było, gdyby ktoś zrobił bluźnierczy film godzący w islam lub wypaczający prawdę o Holokauście.

Film krytykowano podczas kazań oraz wzywano wiernych, by wytoczyli autorowi i filmowcom proces o obrazę uczuć religijnych. Na Białorusi wobec protestu prawosławnych duchownych obraz wycofano z kin. Reżyser Howard mówił o „faszystowskim bojkocie ze strony Kościoła”, natomiast zdaniem ekspertów, to właśnie protesty i polemiki przyczyniły się do sukcesu kasowego filmu, który przyniósł 750 mln dolarów.

W filmie „Anioły i demony”, inaczej niż w książce, jest mowa o adoptowanym, a nie biologicznym synu Papieża. Mimo to producenci i reżyser robią co mogą, by sprowokować Watykan i odtworzyć intrygującą widzów sytuację sprzed trzech lat. Watykan tymczasem nie daje twórcom filmu powodów do satysfakcji. Watykański rzecznik ks. Federico Lombardi stwierdził jedynie, że nie będzie się wypowiadał na temat filmu, bo „nie jesteśmy nim zainteresowani”. Dodał też prowokująco, że o mało w nim nie wystąpił. Gdy wracał z pracy, przechadzając się przez Via della Conciliazione, właśnie kręcono tam jakąś scenę i omal nie wszedł w kadr.

 

JaLu/Rz


Ważne lektury:

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »