Sojusz Lewicy Demokratycznej odsłonił swoją, tak przez laty zkrywaną, twarz: pupilka Putina i Rosji. Jak donosi "Rzeczpospolita" SLD zwróciło się najpierw do Gerharda Schrödera z prośbą o wsparcie kampanii do Parlamentu Europejskiego. Ostatecznie jednak postawiło na byłego komisarza UE Verheugena, który dał się poznać jako przeciwnik nowego ukraińskiego rządu, o którym mówi, że to faszyści.

Verheugen powiedział dwa dni temu: "Problem nie leży w Moskwie. Problem tkwi w Kijowie, gdzie mamy pierwszy w XXI wieku europejski rząd, w którym zasiadają faszyści". Dodał również, że wspieranie rządu w Kijowie to poważny błąd Berlina, gdyż "należy bardzo spokojnie i cicho rozmawiać z Rosjanami, a zwłaszcza zapobiec rozszerzeniu sankcji".

Co bardzo znamienne, współpracownik SLD poproszony o komentarz do zaproszenia tego polityka jako twarz kampanii do PE Sojuszu Lewicy Demokratycznej, mówi wprost: "Dokładnie o takie jego wypowiedzi nam chodzi. Chcemy pokazać wyborcom, że sytuacja na Ukrainie nie jest tak jednoznaczna, jak twierdzą pozostałe polskie partie. Czy gramy na wątkach prorosyjskich? Wolę określenie: uprawiamy Realpolitik. Dlatego Miller dopominał się o pomoc dla polskich przedsiębiorców handlujących z Rosją, jeszcze zanim pojawiły się problemy z eksportem żywności".

Bardzo dobrze, że SLD zrzuciło wreszcie swój propolski wizerunek i demonstruje nam nagą prawdę o sobie, czyli że jest pupilem Putina, użytecznym idiotą Moskwy, synem marnotrawnym komunizmu! Mam nadzieję, że wyborcy, którzy chcą głosować na ową prorosyjską partię wycofają swoje poparcie.

sm/Polskie Radio