Jak czytamy w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej", w Platformie Obywatelskiej trwa obecnie "wewnętrzna rozgrywka". Istnieje również scenariusz, w którym przewodniczący Rady Europejskiej i były premier RP, Donald Tusk wystawia listę alternatywną dla swojej partii. 

Wszystko zależy m.in. od rezultatu, jaki Platforma Obywatelska uzyska w wyborach samorządowych. Wariant, w którym Tusk wystawia listę alternatywną dla Platformy jest jednak brany pod uwagę poważnie. 

Szef Rady Europejskiej, którego kadencja w Brukseli zakończy się w 2019 r., miałby stworzyć listę, opierając się na kilkorgu obecnych eurodeputowanych. Mowa o politykach, którym obecny lider PO, Grzegorz Schetyna, z różnych przyczyn nie dałby miejsca na listach PO- w grę wchodzą m.in. osobiste konflikty. 

„W każdym regionie są takie nazwiska. A podziały w obecnej delegacji PO do PE widać niemal przy każdym głosowaniu. W tle jest strategia wobec Europy. Schetyna od kilku miesięcy naciska na zmianę podejścia. To najlepiej widać w słowach przewodniczącego PO sprzed kilku tygodni, że nie należy wiązać praworządności z unijnym budżetem”-czytamy w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej". 

Jak pisze dziennik, scenariusz, w którym sam Donald Tusk kandyduje do Parlamentu Europejskiego jest natomiast mało prawdopodobny. 

Wcześniej pojawiły się doniesienia medialne, z których wynikało, że szef RE miałby stanąć na czele listy „byłych premierów”. Oprócz Donalda Tuska znaleźliby się także Jerzy Buzek, Kazimierz Marcinkiewicz, Ewa Kopacz, a także były prezydent Bronisław Komorowski. Według "Rzeczpospolitej", również i ten scenariusz jest raczej mało realny.

yenn/Rp.pl, Fronda.pl